Reklama

Żal mi tej przyjaźni z Martą, ale nie mam wyjścia. Muszę być twarda, nie pozwolę na przemoc i bicie mojej córeczki. Dziecko to dziecko, ale matka powinna wiedzieć, jak się zachować.

Reklama

Przyjaciółka zawaliła – jak mogła tak się zachować?

Myślałam, że będziemy z Martą nierozłączne, znałyśmy się od liceum, razem poszłyśmy na studia, wyszłyśmy za mąż i prawie jednocześnie urodziłyśmy dzieci. Niestety jej Antek bardzo wdał się w ojca, którego nie cierpię. To awanturnik, porywczy i nieokrzesany. Nigdy nie lubiłam, jak synek Marty bawił się z moją Majką, ale myślałam, że ona go jakoś ogarnie.

Spotykałyśmy się regularnie, u niej albo u mnie, zwykle w weekendy przy kawce i cieście. Dzieciaki się bawiły, my gotowałyśmy i gadałyśmy. Było cudownie, do czasu. Ostatnio zauważyłam, że ten Antek coraz częściej zaczepia moją córkę, ciągnie ją za sukienkę albo popycha. To było nieprzyjemne i niepokojące. Fakt, to dziecko ma dopiero 3 lata, ale jakieś zasady trzeba mu przecież wpajać. Marta nigdy nie reagowała.

W ostatnią sobotę siedziałyśmy w ogródku, a dzieci biegały. Nagle Antek podszedł do mojej Majki i z całej siły uderzył ją w głowę. Bez powodu! Zanim zdążyłam do niej podbiec, to jeszcze popchnął ją na ziemię. Krzyknęłam, złapałam córkę i osłoniłam. Bardzo płakała.

A co na to matka tego małego łobuza? Zaczęła się śmiać! Pogłaskała po główce i tylko zapytała, co się stało. Co JEMU się stało! A co z moją córeczką? I jeszcze te jej słowa do mnie, że to tylko mały chłopiec, a chłopcy tak mają. Nie wytrzymałam. Kazałam jej się wynosić razem z tym nieogarniętym dzieciakiem.

Od tamtej pory nie odzywam się do Marty i nie zamierzam tego robić. Chyba dobrze zrobiłam, prawda? Nie pozwolę krzywdzić mojego dziecka i jeszcze tego usprawiedliwiać.

Kamila

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama