„Zerwałam kontakt z przyjaciółką, gdy jej syn uderzył moją córkę. Jej reakcja mnie oburzyła” [LIST DO REDAKCJI]
Antek to łobuz, od zawsze to wiedziałam. Ale to zadanie rodziców, żeby dziecko zdyscyplinować, zamiast pozwalać na takie wyskoki. Marta nie odrobiła lekcji, więc ją skreśliłam. Nikt nie będzie tak traktował mojej córki.
- redakcja mamotoja.pl
Żal mi tej przyjaźni z Martą, ale nie mam wyjścia. Muszę być twarda, nie pozwolę na przemoc i bicie mojej córeczki. Dziecko to dziecko, ale matka powinna wiedzieć, jak się zachować.
Przyjaciółka zawaliła – jak mogła tak się zachować?
Myślałam, że będziemy z Martą nierozłączne, znałyśmy się od liceum, razem poszłyśmy na studia, wyszłyśmy za mąż i prawie jednocześnie urodziłyśmy dzieci. Niestety jej Antek bardzo wdał się w ojca, którego nie cierpię. To awanturnik, porywczy i nieokrzesany. Nigdy nie lubiłam, jak synek Marty bawił się z moją Majką, ale myślałam, że ona go jakoś ogarnie.
Spotykałyśmy się regularnie, u niej albo u mnie, zwykle w weekendy przy kawce i cieście. Dzieciaki się bawiły, my gotowałyśmy i gadałyśmy. Było cudownie, do czasu. Ostatnio zauważyłam, że ten Antek coraz częściej zaczepia moją córkę, ciągnie ją za sukienkę albo popycha. To było nieprzyjemne i niepokojące. Fakt, to dziecko ma dopiero 3 lata, ale jakieś zasady trzeba mu przecież wpajać. Marta nigdy nie reagowała.
W ostatnią sobotę siedziałyśmy w ogródku, a dzieci biegały. Nagle Antek podszedł do mojej Majki i z całej siły uderzył ją w głowę. Bez powodu! Zanim zdążyłam do niej podbiec, to jeszcze popchnął ją na ziemię. Krzyknęłam, złapałam córkę i osłoniłam. Bardzo płakała.
A co na to matka tego małego łobuza? Zaczęła się śmiać! Pogłaskała po główce i tylko zapytała, co się stało. Co JEMU się stało! A co z moją córeczką? I jeszcze te jej słowa do mnie, że to tylko mały chłopiec, a chłopcy tak mają. Nie wytrzymałam. Kazałam jej się wynosić razem z tym nieogarniętym dzieciakiem.
Od tamtej pory nie odzywam się do Marty i nie zamierzam tego robić. Chyba dobrze zrobiłam, prawda? Nie pozwolę krzywdzić mojego dziecka i jeszcze tego usprawiedliwiać.
Kamila
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: