„Zgodziłam się na chrzest, ale religia w szkole i komunia – nie ma mowy! Mąż-katolik szantażuje mnie, że odejdzie” [LIST DO REDAKCJI]
Jakimś cudem Mateusz zaciągnął mnie do ołtarza, byłam młoda i głupia, no i zakochana. Nigdy nie rozmawialiśmy tak na poważnie o roli religii w naszym życiu, bo dla mnie nie było tematu. Nie sądziłam też, że dla niego to takie ważne. Ale po narodzinach Kacperka mąż zaczął zmieniać się w jakiegoś religijnego fanatyka.
- redakcja mamotoja.pl
Owszem, Mateusz zawsze nalegał, żebyśmy chodzili do kościoła co niedzielę, w święta ciągnął mnie na pasterkę, nawet powiesił krzyż nad drzwiami w mieszkaniu. Myślałam, że to takie nieszkodliwe, nie traktowałam tego poważnie. Dziecko wszystko zmieniło. Aż zaczęłam bać się o zdrowie psychiczne mojego męża!
Nie pozwolę, żeby moje dziecko wysłuchiwało kościelnych bzdur
Przyznaję, że na chrzest synka dałam się namówić, trochę dla świętego spokoju. Po porodzie nie miałam głowy do kłótni na ten temat. Ale jestem niewierząca, nie uznaję instytucji kościoła. O ile kiedyś była ona dla mnie obojętna, o tyle teraz jestem jej przeciwniczką i tam, gdzie mogę, walczę z kościelną indoktrynacją. Mateusz nigdy nie przekonał mnie do swoich poglądów. Niestety teraz wyszło na to, że różnice między nami są kolosalne.
Mąż jest zagorzałym katolikiem, ale w takim złym znaczeniu tego słowa. Stał się nietolerancyjny, ograniczony, jest homofobem. Zabrania mi antykoncepcji! Najgorsze, że chce tym wszystkim zarazić naszego syna. Nie wyobraża sobie szkoły bez religii, no i dla niego to w ogóle niemożliwe, żeby dziecko nie poszło do komunii! Może jeszcze katolicką szkołę wynajdzie? Ja się na to nie zgadzam. Wiem, że to jeszcze odległa przyszłość, bo Kacperek ma 3 lata, ale spory między nami narastają.
Nie chcę, żeby mój syn nasiąkał ideologią, której jestem przeciwna. Teraz Kacper jeszcze niewiele rozumie, ale jak będzie starszy, a my będziemy przy nim kłócić się o to, co wygadują księża, to jak to na niego wpłynie? Naprawdę się tego boję i nie wiem, jak z tego wybrnąć. Mąż w swoim fanatyzmie zabrnął już tak daleko, że ostatnio nawet zagroził mi odejściem. Nazwał mnie poganką. Naprawdę byłby gotowy rozbić rodzinę dla tych swoich wierzeń? Chyba mu to wszystko na mózg padło. Jestem w kropce. Może coś poradzicie?
Izabela
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: