„Zostawiłam płaczące dziecko tylko na 5 minut, omal nie doszło do tragedii” [LIST DO REDAKCJI]
Akurat ten jeden raz chciałam dokończyć robotę i nie pobiegłam do Nadusi, gdy tylko zaczęła krzyczeć. Popłakała trochę, ale nie spodziewałam się, że to się może skończyć tragicznie.

Droga Redakcjo, chciałabym podzielić się swoją historią, bo być może uda mi się w ten sposób pomóc innym mamom i rodzicom. Gdy moja córka miała kilka miesięcy, często zdarzało jej się płakać godzinami. Zawsze biegłam do niej, żeby ją utulić. Zawsze. Tylko raz jedyny zdarzyło mi się, że zagapiłam się trochę w kuchni, a ona tak płakała i płakała... Nagle przestała, coś mnie wtedy tknęło.
Wystarczyła chwila i doszłoby do dramatu!
Akurat tak się złożyło, że wtedy mąż rozmawiał przez telefon w innym pokoju i nie mógł pójść do naszej córeczki. Ja kończyłam jeszcze gotowanie. Byłam przyzwyczajona do płaczu Nadusi, pomyślałam, że nic się nie stanie, jak 5 minut poczekam. Byłam już zmęczona tym ciągłym bieganiem do niej.
W końcu do niej poszłam, a minęło dosłownie tylko kilka minut. Zobaczyłam, że córka śpi, ale to mnie zdziwiło, bo nigdy się nie zdarzało, żeby sama zasypiała i to tak szybko. Kiedy wzięłam ją na ręce, przeżyłam szok – moje dziecko nie oddychało! Wpadłam w panikę, nie wiedziałam kompletnie, co robić! Położyłam ją na łóżku, ruszałam jej rączkami i nóżkami i nic. Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, żeby ją pobudzić do płaczu, lekko uszczypnąć albo zadrapać. Leciuteńko drapnęłam ją po brzuszku. I podziałało! Córeczka wzięła nagle głęboki wdech i się rozpłakała. Kamień spadł mi z serca.
Być może inne matki mnie zbesztają, że tak potraktowałam dziecko, ale jakby nie patrzeć – ta odrobina bólu ją uratowała. Takie sytuacje się zdarzają i trzeba wiedzieć, co robić, bo w panice często nie myśli się racjonalnie.
Proszę też nie oceniać mnie źle, że pozwoliłam córce płakać i do niej nie szłam. Bywa różnie, przecież matka musi czasem coś zrobić, iść do toalety albo ma zajęcie w kuchni. To nie było długo, wystarczyło kilka minut i gdyby nie moja szybka reakcja, mogłabym już nie mieć dziecka.
Malwina
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: