Reklama

Południowa Polska budzi się w nowej rzeczywistości. Mieszkańcy zalanych terenów wciąż walczą i próbują chronić to, co dla nich najważniejsze. Powódź pozostawiła za sobą setki zniszczonych domów i tysiące rodzin w trudnej sytuacji. Reporterzy programu „Uwaga! TVN” byli świadkami jednej z ewakuacji. Kilkuletnia Zuzia i jej rodzina zostali ewakuowani z dachu swojej kamienicy.

Reklama

Wzruszająca relacja Zuzi

Zalane ulice, domy, które powoli stawały się wyspami, a także nieustanny szum wody, który przerażał nawet dorosłych. W takich okolicznościach Zuzia, wraz z rodziną, została zmuszona do ucieczki na dach swojego domu. Był to jedyny sposób, aby schronić się przed podnoszącym się poziomem wody.

„Strasznie trochę było. To moja pierwsza powódź. Jeszcze nie miałam takiej powodzi” – mówiła kilkuletnia Zuzia. Dziewczynka była w szoku po tym, jak z dachu budynku pomogli jej zejść strażacy. Kiedy była jeszcze na górze, przerażał ją szum płynącej na korytarzu wody „Bałam się, że nie uda się zejść” – dodała kilkulatka.

W obliczu zagrożenia na pomoc ruszyli strażacy, którzy w tych dniach pracują niemal bez przerwy. Od rana do nocy ratują mieszkańców z zalanych domów i zapewniają im bezpieczne schronienie. Na dachu razem z Zuzią czekali na ratunek bliscy dziewczynki, w tym jej 84-letna babcia. Ewakuacja z dachu wymagała zejścia po bardzo stromej i długiej drabinie. Największym zmartwieniem kilkulatki było to, czy uda się sprowadzić na ziemię jej ukochaną babcię. Na szczęście strażakom udało się bezpiecznie przeprowadzić całą akcję.

Ogromne straty na południu Polski

„Dużo rzeczy pływało w wodzie” – wspominała Zuzia. Choć wszyscy zostali bezpiecznie sprowadzeni, straty materialne były ogromne. Zalane domy, zniszczone meble, utracone pamiątki – to obraz, z którym mierzy się teraz tysiące rodzin na południu Polski. Powódź dotknęła nie tylko Kłodzko, ale i inne miejscowości, w tym Białą Nyską, gdzie mieszkańcy wciąż zmagają się z zalanymi terenami. Według służb ratunkowych woda w tej okolicy może utrzymywać się jeszcze przez kilka tygodni, co oznacza, że mieszkańcy muszą liczyć się z dalszymi trudnościami.

Ruszyły pierwsze prace

Dla Zuzi, jej rodziny i wielu innych poszkodowanych, nadchodzące dni będą próbą powrotu do normalności. Wszyscy będą musieli zmierzyć się z odbudową swojego życia po utracie domów i majątku. Na szczęście pomoc napływa z całej Polski, a mieszkańcy Kłodzka wraz z żołnierzami angażują się w prace porządkowe. Pani Anastazja przyjechała do Kłodzka z Górnego Miasta − donosi Onet. Razem z nią przyjechała trzyletnia córeczka Lila. „Chcemy pomóc” — mówi kobieta, a mała Lila dodaje: „Mamo, też chcę pomóc”. Pani Anastazja to jedna z wielu osób, które zdecydowały się osobiście ruszyć z pomocą poszkodowanym mieszkańcom południowej Polski.

Źródło: Uwaga! TVN, Onet

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama