„Zwróciłam uwagę kobiecie, która darła się na dziecko w wózku. Obrzuciła mnie epitetami, aż mi się płakać chciało” [LIST DO REDAKCJI]
Jestem przewrażliwiona na punkcie matek, które krzyczą na dzieci. Sama staram się nie podnosić głosu. Nie zawsze się udaje, wiem, ale takie wrzaski aż do zdarcia gardła to chyba nie są normalne, prawda? A jak maluszek jest jeszcze w wózku, boi się i kuli, to chyba trzeba reagować?
Moja matka krzyczała na mnie tak, że aż do dzisiaj mam ciarki, jak o tym pomyślę. Pamiętam, jak podle się wtedy czułam. Pewnie dlatego teraz cała sztywnieję, gdy tylko słyszę wrzaski kierowane do niewinnych, bezbronnych dzieci. Co te kobiety mają w głowach, żeby tak się zachowywać?
Grzecznie zwróciłam uwagę, w zamian porządnie oberwałam
Mam dwoje dzieci, oboje w szkole średniej, prawie odchowane. Owszem, zdarzało mi się podnosić głos, kiedy były małe, ale zawsze starałam się hamować. Nie chciałam być jak moja matka. Ja rozumiem nerwy, brak cierpliwości, zmęczenie... Ale to przecież tylko dzieci.
W sobotę byłam w parku na spacerze. Cisza i spokój. I nagle ten potworny wrzask! Jakieś urywane słowa bez ładu i składu, darcie się, ale takie, że można głos stracić. Ta biedna kobieta naprawdę wpadła w totalny szał. Zmroziło mnie, kiedy zobaczyłam, że stoi nad dziecięcym wózeczkiem i wymachuje pięściami.
Hanna
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: