Reklama

Do tej niebywałej tragedii doszło w ostatni piątek (16 czerwca) w amerykańskim stanie Ohio. Kobieta w 33. tygodniu ciąży tuż po wypadku nie tylko wezwała do siebie karetkę, ale zatelefonowała też do męża… Była przytomna, ale nie miała siły, by otworzyć drzwi policji i załodze pogotowia. Funkcjonariusze musieli wyważyć drzwi. Ranna leżała na łóżku, był przy niej jej 2-letni synek.

Reklama

Postrzelił ją w plecy

Broń należała do ojca 2-latka. Okazało się, że pistolet leżał na szafce przy łóżku w sypialni. Najczęściej sypialnia zamykana była na klucz, ale tego dnia 2-letniemu chłopcu udało się do niej wejść. Zobaczył broń, zaczął się nią bawić. Jego mama akurat robiła pranie. Nie widziała, że syn zbliża się do niej z pistoletem, gdyż była odwrócona tyłem. Chwilę potem dziecko pociągnęło za spust. Matka została postrzelona w plecy.

Scenariusz tego dramatu przekazał mediom Dave Smith, szef miejscowej policji. 31-latka wszystko sama opowiedziała policjantom. Zapewniała też, że nie miała pojęcia, że tak małe dziecko może mieć tyle siły, by pociągnąć za spust.

Tata i syn zostali sami

Gdy kobieta trafiła do szpitala, lekarze robili wszystko, by uratować i ją, i jej nienarodzone dziecko. Zapadła decyzja o cesarskim cięciu. Fakt, że kobieta była już w 33. tygodniu ciąży, dawał nadzieję… Niestety, maluszka nie udało się ocalić. Ranna kobieta zmarła kilka godzin później.

2-letni chłopiec stracił mamę, a jego tata żonę. Zamiast cieszyć się z powiększenia rodziny, czeka ich czas żałoby. Zostali sami. Mieszkają w domu, gdzie doszło do wypadku.

„Laura była, jest i zawsze będzie miłością mojego życia” – napisał jej mąż, Alek Ilg na swym profilu w mediach społecznościowych.

Źródło: NY Post

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama