Reklama

Florence Patterson z Newcastle ma 7 lat i burzę włosów, których w żaden sposób nie da się ujarzmić. Wszystko dlatego, że jej mieszki włosowe nie są okrągłe, a mają kształt serduszek.

Reklama

Ludzie się gapią, krytykują i… wyciągają ręce

Mama Florence ma świadomość, że bardzo często posądzana jest o to, że zwyczajnie nie czesze córki. Rzeczywiście włosy dziewczynki wyglądają tak, jakby nigdy nie miały do czynienia z grzebieniem lub szczotką… Nastroszone, szorstkie, uniesione – sprawiają, że ludzie na ulicy gapią się na dziecko i głośno komentują wygląd dziewczynki. A nawet bez pytania dotykają jej włosów i mierzwią jej czuprynę.

Rodzice Florence długo uczyli się ignorować gapiów i ich uwagi. Swoją córkę z kolei starają się wychować na osobę pewną siebie, która nigdy nie straci poczucia własnej wartości. Nawet jeśli na każdym kroku ludzie na jej widok będą szeroko otwierać usta ze zdziwienia.

Tak jak Einstein?

Florence od urodzenia wyróżniała się bardzo gęstymi, niedającymi się ujarzmić włoskami. Gdy miała 3 lata, rodzice sprzedawali stolik mężczyźnie, który okazał się lekarzem i widząc dziewczynkę, zasugerował wykonanie kompletu badań. Powiedział, że w ten sposób upewnią się, że dziecko nie cierpi na żadną groźną chorobę genetyczną, a np. na … zespół nieuczesanych włosów.

Wiele wskazuje na to, że z zespołem niedających się uczesać włosów (syndromem nieuczesanych włosów) borykał się sam Albert Einstein. Jeśli to prawda – żadne zabiegi fryzjerskie nie byłyby w stanie ujarzmić jego czupryny, nawet gdyby poddawał się im częściej niż regularnie.

Na szczęście mutacja genu odpowiadająca za syndrom nieuczesanych włosów nie zagraża zdrowiu dziewczynki. W jej przypadku oznacza dodatkowo dużo szybszy wzrost paznokci u rąk i nóg.

Szacuje się, że z syndromem nie dających się uczesać włosów na całym świecie żyje aktualnie ok. 100 osób.

Źródło: The Mirror

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama