Reklama

Nie mogłam zrozumieć o co chodzi, gdy uprzejma pani z ZUSu zadzwoniła do mnie z pytaniem, kto ma pełnię praw rodzicielskich. Gdy kobieta zrozumiała, że nie wiem, o czym mówi, zaczęła wyjaśniać: „Dostaliśmy od Państwa dwa wnioski na to samo dziecko, jeden złożyła Pani, a drugi wniosek złożył mąż. Musimy to wyjaśnić”. Potem dodała, że takie sytuacje najczęściej mają miejsce, gdy rodzice dziecka są rozwiedzeni i nie mają dobrej komunikacji. Te słowa jeszcze bardziej mnie zawstydziły, w końcu nasze małżeństwo ma się dobrze.

Reklama

To ja kupuję jedzenie i leki dla córki

Poczułam się głupio, bo zupełnie nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć. Po chwili po prostu przeprosiłam za to nieporozumienie. Pod koniec naszej rozmowy obiecałam, że wyjaśnię to z mężem i wycofamy jeden z wniosków. Choć ostatnio o tym dyskutowaliśmy, nie spodziewałam się, że Karol naprawdę to zrobi.

Raz na jakiś czas rodzice muszą ponownie złożyć wniosek o świadczenie na dzieci. To zawsze ja zajmowałam się składaniem dokumentów. Tym razem Karol chciał mnie ubiec. Niby zwykle jesteśmy zgodni, ale w tym temacie nie możemy dojść do porozumienia. Mój mąż uważa, że skoro nie kupuję już pieluch i mleka, te pieniądze powinny trafiać na jego konto. Chyba dawno nie zaglądał do naszej lodówki.

Może powinnam przypomnieć mu, ile kosztują ulubione owoce naszej córki: maliny, borówki czy awokado. On sam lubi dbać o siebie i odżywiać się zdrowo. Przecież nie będziemy jeść samego kurczaka z ryżem. Wiem, że to on płaci rachunki i ratę naszego kredytu, ale za to ja przelewam mu część każdej swojej pensji. Zakupy do domu i dla naszej córki robię ja. Całą zimę Maja chorowała przynajmniej 2 czy 3 razy w miesiącu. Wtedy to ja pokrywałam koszt wszystkich leków, nie wpadłabym na pomysł proszenia Karola o zwrot części pieniędzy za leczenie. Zabawki i ubrania to też moja działka.

Chciałabym grać z nim do jednej bramki, ale nie wiem, jak mu to wytłumaczyć. Może po prostu odpuścić? Może inne mamy mają jakiś pomysł?

Julia


Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama