Reklama

Mały William od 2. roku życia chorował na astmę. Wiele wskazywało na to, że jest pod dobrą opieką lekarzy. Mimo choroby chłopiec rósł jak na drożdżach, wspaniale się rozwijał i zachwycał bliskich swoją dobrocią i troską o innych.

Reklama

Marzył, by zostać lekarzem

Lekarze, których spotkał na swej drodze, sprawili, że w sercu chłopca pojawiło się marzenie. Zapragnął zostać lekarzem. By troszczyć się o innych i pomagać im tak, jak jego lekarze zaopiekowali się nim. Ani jemu, ani jego bliskim nie przyszło do głowy, że to z powodu błędu lekarzy dojdzie do tragedii. Tragedii, która przekreśli wszystkie marzenia.

Zawiedli ci, którym bardzo ufał

Od 2020 roku ataki astmy stawały się coraz groźniejsze. Jesienią 2021 roku chłopiec trafił do szpitala, skąd jednak został wypisany po 4 godzinach. Ani lekarze w szpitalu, ani lekarz, który leczył chłopca, nie skierowali dziecka na badania diagnostyczne, których wyniki prawdopodobnie pomogłyby dostosować leki i ich dawki tak, by dziecko nie cierpiało w wyniku powtarzających się ataków.

Inhalator i sterydy, które przyjmował chłopiec, nie wystarczyły. Niewykluczone, że po przejściu z maseczki na inhalator z ustnikiem, dziecko – według pielęgniarki – nigdy nie nauczyło się z niego poprawnie korzystać.

Do ostatniego, śmiertelnego ataku astmy doszło 29 maja 2021 roku.

Widząc, jak syn się dusi, mama Wiliama wezwała pogotowie. Ostatnie słowa, jakie usłyszała od synka, brzmiały: „Jak długo będzie jechała karetka?”.

W chwili, gdy ratownicy pojawili się w mieszkaniu, chłopiec osunął się na sofę. Stracił przytomność. Trafił do szpitala, gdzie zmarł o 2 w nocy.

Chłopiec mógłby żyć

Po śmierci dziecka wszczęto postępowanie, które miało wyjaśnić przyczyny zgonu. Sekcja zwłok oraz analiza historii leczenia pozwoliły biegłym ustalić, że Wiliam nie musiał umrzeć.

„Do śmierci Williama przyczyniło się zaniedbanie. Można było tego uniknąć. Wystąpiły błędy w zapobieganiu eskalacji choroby i kontrolowaniu jej. To uratowałoby dziecko” – nie ma wątpliwości Sonia Hayes, biegła w medycynie sądowej.

Mama zmarłego chłopca apeluje do rodziców

Christine Hui przyznała, że zakończenie postępowania sądowego zamyka pewien etap żałoby po synku. Kobieta pragnie, by śmierć jej dziecka była przestrogą dla innych rodziców. By nigdy nie ufali lekarzom, którzy zapewniają, że „wszystko jest w porządku”, mimo że dziecko czuje się coraz gorzej…

„To rodzice znają swoje dzieci najlepiej. Jeśli widzicie, że zalecenia lekarza w przypadku waszych dzieci nie przynoszą poprawy, ufajcie swojemu instynktowi. I nie bójcie się głośno kwestionować metod leczenia”.

Źródło: The Sun

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama