Reklama

Od razu podkreślę, że nie obwiniam i nie osądzam tej mamy za to, co robi synkowi. Doskonale wiem, przez co przechodzi. Ale też nie znam jej i nie wiem, w jakiej jest sytuacji, może nie umie inaczej? Tylko te jej słowa... Dosłownie pękło mi serce i nie mogę przestać o tym myśleć.

Reklama

Nie tak powinno wyglądać pożegnanie

Mój synek chodzi do przedszkola już drugi rok i myślę, że najgorsze mamy za sobą. Też płakał, nie mogłam go od siebie oderwać, a potem sama wyłam w samochodzie. Taki los, nas, rodziców.

Z tą mamą było jednak inaczej. Ona nie płakała w aucie ani nawet za drzwiami placówki. Jej łzy płynęły po twarzy, gdy żegnała się z synkiem. Nie chciała go wypuścić, to było dla mnie jasne. Patrzyłam na to jak zaklęta. To wyglądało trochę tak, jakby ją ktoś zmuszał do oddania synka na tych parę godzin. A to, co mówiła... Aż mnie coś ścisnęło w brzuchu.

Mówiła temu przerażonemu 3-latkowi, że będzie tęsknić i płakać za nim. I gdy to mówiła, łzy kapały na podłogę. 'Mamusi tak bardzo jest źle, będzie sama w domku i będzie płakać' – tak to mniej więcej brzmiało. Zmroziło mnie. Biedne dziecko.

Pytała jeszcze tego chłopczyka, czy on też będzie płakał za nią. Nie mogłam tego słuchać. No to przecież oczywiste, że to dziecko będzie płakać! Będzie wyć za mamusią i nigdy nie rozwinie skrzydeł. Stłamszony i uzależniony od matki.

Obym się myliła. Może to tylko te pierwsze razy takie są, może tę mamę przytłoczyła sytuacja i potem się ogarnie. Oby.

Jak już pisałam, nie oceniam tej mamy. Bardzo jej współczuję. Każdy ma swoją historię. Ale to mną wstrząsnęło. Uważajcie, proszę, co mówicie do dzieci. Niektórych rzeczy nie da się nigdy naprawić.

Beata

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama