Dramat w górach: matka wyszła z dziećmi na szlak. Maluchy wróciły już bez niej
W weekend 38-letnia kobieta zabrała dzieci na wycieczkę w góry. Wybrała trudny szlak. W pewnym momencie poślizgnęła się i… spadła w przepaść na oczach maluchów w wieku 8, 7 i 4 lata. Spadając z wysokości około 100 metrów, nie miała szans. Zginęła na miejscu.
Pomoc wezwał turysta, który również widział, jak kobieta spadała. Na miejsce wysłano śmigłowiec ratunkowy z ratownikiem i lekarzem. Wkrótce potem ciało kobiety zostało przetransportowane do kostnicy. Zespół ratowników, który pomógł dzieciom zejść ze szlaku, dotarł do maluchów pieszo.
Dzieci widziały, jak mama spada
Do tej tragedii doszło po słowackiej stronie, w górach Małej Fatry, w okolicach Zbójeckiego Chodnika. Wszystko działo się na oczach dzieci. Cała trójka jest bezpieczna, policjanci przekazali dzieci najbliższej rodzinie.
Jak podają media, Słowaczka, która zginęła 27 maja, nie była jedyną ofiarą gór w ostatni majowy weekend. Dwie pozostałe zginęły po polskiej stronie Tatr i w Karkonoszach.
Góry z dziećmi? Tak, ale…
Internauci komentujący tragedię, nie mają wątpliwości, że kobieta podjęła ryzyko. Nie tylko dlatego, że wyszła w góry sama z dziećmi, ale że wybrała właśnie tę wymagającą trasę. Wiele osób uważa, że szlak na Zbójecki Chodnik może i jest do przejścia dla młodzieży, ale nie dla tak małych dzieci…
„Wybór tego szlaku w przypadku tak małych dzieci jest szokujący”.
„Tragedia, dla dzieciaków to trauma na całe życie”.
„Zastanówcie się, zanim osądzicie, bo każdy, to chodzi w góry, może być kiedyś sądzony i jego bliscy mogą czytać głupie komentarze. Każdy wypadek jest straszny, giną i mało, i bardzo doświadczeni ludzie. Współczucia dla najbliższych każdej ofiary wypadku w górach… Oby jak najmniej takich wiadomości”.
Źródło: tatromaniak.pl
Piszemy też o:
- Nowy Targ: śmierć ciężarnej w szpitalu, rodzina zawiadomiła prokuraturę
- Toruń: skazana matka w sądzie wołała, że kocha synka. Ojciec zapewnia, że 3-miesięczny Remigiusz sam połamał sobie nóżki
- Brawa dla tego taty przerwał wielki huk. W miejscu tragedii przybywa kwiatów, dzieci przyniosły gumowe kaczki