Reklama

Jak podaje Daily Mail, to już druga ofiara śmiertelna zakrztuszenia się frankfurterką w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Pierwszą była 5-letnia dziewczynka.

Reklama

Śmiertelnie niebezpieczne zadławienie

19 lipca mama zawiozła swojego synka Declana do szkoły. W Australii nie ma teraz wakacji, a wszystko to działo się w australijskiej Nowej Południowej Walii.

Kilka godzin później kobieta odebrała ze szkoły telefon. Usłyszała, że podczas zabawy jedzeniem na szkolnej stołówce jej synek zadławił się. Rzuciła wszystko i pojechała do dziecka…

20 minut bez oddechu i uszkodzenie mózgu

W oświadczeniu szkoła poinformowała, że chłopcu udzielono pomocy natychmiast. Okazało się jednak, że w wyniku zadławienia chłopiec nie miał dostępu do tlenu przez 20 minut. W związku z tym u dziecka doszło do zatrzymania akcji serca. Mimo podjętej reanimacji ratownicy medyczni byli bezradni.

Chłopiec trafił do szpitala w Sydney z rozległymi uszkodzeniami mózgu. Tam został podpięty pod aparaturę podtrzymującą życie.

W ostatni piątek (25 lipca) jego rodzice podjęli decyzję o odłączeniu synka od aparatury. Dziś, 1 sierpnia, pożegnają dziecko.

Ciocia chłopca założyła zbiórkę pieniędzy na rzecz rodziny, która przeżywa teraz wyjątkowo trudny czas.

Źródło: Daily Mail

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama