Kajakarze z początku sądzili, że matka jest gdzieś w pobliżu. Okazało się jednak, że było inaczej.

Reklama

„Kojarzyliśmy dziewczynkę […] Była w kajaku z matką i drugą, nieco starszą dziewczynką, w wieku ok. 7-8 lat” – powiedział jeden z mężczyzn. Kobiecie i jej córkom towarzyszyło dwóch chłopców w wieku 10-11 lat, którzy płynęli drugim kajakiem.

Zaczęło się chmurzyć…

Dziewczynka w wieku 4-5 lat potwierdziła, że ma siostrę. Na pytanie, gdzie jest jej siostra, odpowiedziała, wskazując na oddalony o 100 metrów mostek i las.

Nad miejscowość Wojtal nadciągnęły chmury. Zaczęło kropić. Wkrótce do dziewczynki i mężczyzn podbiegła starsza siostra.

Wyjaśniła, że mama odpłynęła, bo… musiała „szukać chłopaków”.

Zobacz także

Kajakarze nie wiedzieli, co robić. Właściciel firmy wynajmującej kajaki miał numer telefonu do matki dziewczynek, ale nie mógł się do niej dodzwonić.

„Matka roku”

Jeden z mężczyzn nie może zrozumieć, jak matka mogła zostawić małe dziewczynki same przy rzece, lesie i drodze.

„Nie wiedzieliśmy, czy kobiecie coś się stało, czy może tym chłopakom. Matka roku! W głowie mi się nie mieści, jak można coś takiego zrobić. Przecież te dziewczynki były malutkie, zwłaszcza młodsza z nich. Były [same] tuż przy wodzie, drodze i lesie” – mówi jeden z kajakarzy i przyznaje, że na samą myśl o możliwych scenariuszach przechodzi go dreszcz.

Wreszcie odebrała telefon

Po kilkunastu minutach udało się dodzwonić do matki dziewczynek. Gdy właściciel wypożyczalni kajaków powiedział, że czeka na nią razem z jej córkami, rzuciła tylko: „Niedługo będę”. Po kolejnych kilkunastu minutach kobieta pojawiła się. Przypłynęła wraz z dwójką chłopców.

Źródło: natemat.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama