Reklama

„Pokutuje mit, że jest to zabieg, który może jakąś krzywdę dziecku zrobić, a wcale tak nie jest” – powiedział dr n. med. Tomasz Goździewicz, ordynator oddziału ginekologicznego. Zabieg jest zalecany przez Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników. Przyszła mama, w której łonie dziecko przybrało ułożenie pośladkowe, ma wybór: cesarka lub obrót dziecka z zewnątrz i poród siłami natury.

Reklama

Ułożenie pośladkowe nie musi oznaczać cesarki?

Zbliżał się termin porodu, a maluszek w łonie mamy przybrał ułożenie pośladkowe. W takich sytuacjach zwykle wykonuje się cesarskie cięcie. Jednak w Gnieźnie postanowiono inaczej. Zapadła decyzja o obróceniu dziecka z zewnątrz.

„To zabieg gdzie dłońmi obracamy dziecko wzdłuż swojej osi w macicy, żeby było główką ku dołowi, tak żeby pacjentka miała możliwość urodzenia dziecka drogami natury, a nie była skazana na cesarskie cięcie z powodu przodowania miednicy płodu” – wyjaśnia dr Goździkiewicz.

Obrócenie dziecka z zewnątrz: popularniejsze za granicą

Okazuje się, że obrócenie dziecka z ułożenia pośladkowego na główkowe, dużo częściej praktykuje się za granicą niż w Polsce.

„Jeżeli chodzi o zabieg obrotu zewnętrznego płodu z położenia miednicowego na położenie główkowe, to nie jest nic nowatorskiego. Istnieje w położnictwie od wielu lat. Przez jakiś czas zabieg był trochę zaniechany w Polsce, a za granicą odbywa się regularnie” – mówi dr Goździkiewicz.

Ordynator zapewnia, że zabieg ten jest bezpieczny dla matki i dla dziecka. W przypadku komplikacji wykonuje się cesarskie cięcie, ale zdarza się to niezwykle rzadko.

W przypadku pacjentki gnieźnieńskiego szpitala i jej maluszka – wszystko przebiegło pomyślnie. Oboje czują się dobrze.

Źródło: Gniezno Nasze Miasto

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama