Podobno jeszcze w południe poszła do sklepu i zachowywała się tak, jak zawsze. Zwyczajnie. Rozmawiała z sąsiadką. O niczym konkretnym, ot, zwykła wymiana zdań… Wkrótce potem udusiła dzieci. A potem sama odebrała sobie życie.

Reklama

Herby: dzieci nie broniły się przed mamą

2 maja mąż 30-latki wrócił do domu zaniepokojony. Martwiło go, że stało się coś złego, bo nie mógł się skontaktować z żoną. Poprosił sąsiada, by sprawdził, czy u jego rodziny wszystko w porządku. Niestety, chwilę potem okazało się, że nic nie jest w porządku.

Chłopcy zostali uduszeni. Nie wiadomo który pierwszy: czy 4-letni Wojtuś, czy 5-letni Karolek. Wiadomo, że nie bronili się przed tym, co robi mama.

Kobieta powiesiła się.

Po godzinie 16. przy ulicy Żeromskiego zaroiło się od służb.

Zobacz także

Tata uduszonych chłopców wymagał psychologicznego wsparcia. Widząc, co dzieje się z mężczyzną, o pomoc specjalisty zadbali policjanci.

Mieszkali tam od 3 lat

Matka, która podjęła dramatyczną decyzję, w okolicy uznawana była za sympatyczną, budzącą zaufanie kobietę. Wraz z mężem i dwójką małych dzieci sprowadzili się tu 3 lata temu. On prowadził firmę z materiałami budowlanymi. Ona zajmowała się synkami… Historia tej pozornie szczęśliwej rodziny skończyła się w jedno popołudnie.

Mimo że nic nie wskazuje na to, by udział w tej tragedii miały osoby trzecie, prokuratura zamierza przeprowadzić szczegółowe śledztwo. Śledczy czekają na wyniki sekcji zwłok matki i dzieci.

Źródło: Fakt

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama