Jej córeczka żyła tylko pół godziny. Mama rozpacza: wystarczyło proste badanie, by ją uratować
33-letnia mama nie może pogodzić się z tym, że wystarczyło proste badanie, by uratować córeczkę przed śmiercią. Dowiedziała się jednak o tym już po stracie dziecka. Gdy trzymała urodzone w 18. tygodniu ciąży maleństwo w ramionach, nie miała pojęcia, dlaczego jej dziecko umiera.
W Wielkiej Brytanii badania na rzeżączkę i chlamydię wykonuje się jedynie tym ciężarnym, które nie ukończyły 25. roku życia. I które mają wielu partnerów, co zwiększa ryzyko zakażenia. Kelly Kirk miała 33 lata i męża od wielu lat, więc… badań nie wykonano. Zakażenie u mamy przebiegało bezobjawowo, więc gdy w ciąży pojawiły się problemy, lekarze nie brali go pod uwagę.
Myśleli, że to grzybica
13 września 2023 Kelly trafiła do szpitala z silnym bólem brzucha i krwawieniem. Była wówczas w 18. tygodniu ciąży. Wyniki badań, które zlecili lekarze, wskazywały na infekcję grzybiczą.
„Ból był tak silny, że mogę porównać go jedynie do bóli porodowych, które czułam podczas dwóch wcześniejszych porodów” – wspomina Kelly Kirk. Mimo to medycy odesłali ją do domu, zalecając leki przeciwbólowe i przeciwgrzybicze.
W domu krwawienie nasiliło się. Zadzwoniła do szpitala, ale usłyszała, że to pewnie wynik badania wziernikiem.
Po kilku dniach stan kobiety pogarszał się. Wyniki kolejnych badań wskazywały na infekcję dróg moczowych. Lekarze przepisali jej antybiotyki.
Ból nie mijał. Był tak silny, że kobieta nie miała siły, by wstać z łóżka. W pewnym momencie zaczęła rodzić…
Pół godziny razem
Gdy pielęgniarki wiozły Kelly na wózku na pojedynczą salę porodową, kobieta domyślała się już, co może się zdarzyć. Na pojedynczych salach odbywały się porody martwych płodów lub porody przedwczesne. 14 września jej córeczka przyszła na świat.
„Żyła – oddychała i poruszała się” – wspomina Kelly.
Mama i córeczka miały dla siebie pół godziny. Lekarze pozwolili mamie wziąć dziecko na ręce.
„Byłyśmy razem 30 minut. Zmarła, bo lekarze powiedzieli, że nie mogą jej pomóc, ponieważ urodziła się przed 24. tygodniem. To było okropne. Ciągle pytałam położne, dlaczego nie mogą jej pomóc, a one odpowiadały, że nie można…” – mówi zrozpaczona matka.
Walczy, by dla innych też nie było za późno
Dwa dni po śmierci córeczki okazało się, że powodem przedwczesnego porodu było zakażenie chlamydią i rzeżączką.
W grudniu, podczas rozmowy z lekarzem, kobieta zapytała wprost: czy gdyby badania te wykonano wcześniej, jej córeczka mogłaby żyć? W odpowiedzi usłyszała: „Tak, zakażenie można byłoby wtedy wyleczyć i dziewczynka byłaby z nami”.
Kelly po 4 miesiącach żałoby postanowiła, że zrobi wszystko, by nikt więcej nie musiał przeżywać tego, co ona. Wystosowała do rządu brytyjskiego pismo, pod którym zamierza zebrać 10 tys. podpisów (by dostać odpowiedź), a potem 100 tys. podpisów (by rząd rozpatrzył jej petycję). Chodzi o to, by badania wykluczające choroby weneryczne były dostępne i darmowe dla każdej kobiety w ciąży. Bez względu na wiek i to, czy jest w stałym związku, czy nie.
W Polsce w ramach NFZ wszystkie kobiety w ciąży mogą liczyć na testy wykrywające HIV i kiłę. Lekarz może poszerzyć diagnostykę jedynie w uzasadnionych przypadkach.
Źródło: The Sun
Piszemy też o:
- W ciągu 6 tygodni stracili dwóch synów. Mama i tata ostrzegają rodziców, by nie popełnili ich błędu
- 2-letni chłopiec odszedł w jej ramionach. Mama: „Przez chwilę miałam rodzinę, którą sobie wymarzyłam”
- Matka i jej partner zapewniają sąd, że nie chcieli zrobić Leosiowi krzywdy. Gdy 4-latek przestał się ruszać, podjęli decyzję