Katowice: lekarze przyszyli paluszek 2-latkowi. Udało się tylko dlatego, że… się skrzyknęli (uwaga, drastyczne zdjęcia)
Gdy dziecko lub dorosły w Polsce w nieszczęśliwym wypadku straci kończynę lub palce, liczy się każda sekunda. Niestety, nie zawsze można liczyć na dyżur replantacyjny… Lekarzom udało się uratować palec 2-letniego chłopca, tylko dlatego, że… zdzwonili się i błyskawicznie umówili przy stole operacyjnym.
Dwulatek stracił dwa paluszki. Odgryzł mu je pies, gdy dziecko wsadziło rękę za ogrodzenie posesji, której strzegł… Na szczęście jeden z palców udało się przyszyć.
Nigdzie nie było dyżuru replantacyjnego
Gdy doszło do tragedii, dziecko zostało przewiezione do szpitala, ale… nie było komu operować chłopca. W całej Polsce nie działał ani jeden dyżur replantacyjny.
Mimo to lekarze z Katowic postanowili się nie poddawać. I udało się ściągnąć z Gliwic profesora Adama Maciejewskiego, który na co dzień pracuje w szpitalu onkologicznym.
Lekarze obdzwonili całą Polskę…
Ministerstwo Zdrowia od wiosny planuje zadbać o to, by w kraju dyżury replantacyjne pełniły non stop dwa ośrodki replantacyjne. Póki co… jest, jak jest.
„Koledzy z Katowic obdzwaniali całą Polskę, szukając kogoś, kto by mógł to dziecko przyjąć” – mówi dr Adam Domanasiewicz ze Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu.
„Właśnie na tym polega problem, że jeżeli w tych szpitalach, które biorą udział w tym serwisie replantacyjnym, nie ma ostrego dyżuru replantacyjnego, to też nie ma personelu” – tłumaczy dr Domanasiewicz.
Będzie tylko lepiej?
Według ordynatora Pododdziału Replantacji Kończyn, Mikrochirurgii i Chirurgii Ręki w szpitalu w Trzebnicy, dr Ahmeda Yousef Elsaftawy – do tego typu sytuacji dochodzić będzie coraz rzadziej, ale pod jednym warunkiem:
„Jeżeli uzyskamy usystematyzowany serwis replantacyjny, który będzie pod opieką Ministerstwa Zdrowia i pod opieką Narodowego Funduszu Zdrowia” – mówi ordynator.
Piszemy też o: