Kobieta oskarżona o dzieciobójstwo wyjdzie z aresztu. Będzie pod nadzorem policji
W poniedziałek szczeciński sąd zdecydował o wypuszczeniu z aresztu mieszkanki Goleniowa oskarżonej o zabójstwo noworodka. Nie jest też wykluczone, że sąd zmieni kwalifikację czynu zabójstwa na nieudzielenie pomocy.
Trwa proces Anny R. z Goleniowa. Kobieta jest oskarżona o to, że w styczniu 2021 doprowadziła do śmierci noworodka – nożyczkami i nożykiem zadała trzy rany kłute podbrzusza noworodkowi, którego urodziła w toalecie. W poniedziałek bez udziału oskarżonej odbyła się druga rozprawa. Sąd po przesłuchaniu partnera kobiety zdecydował o tym, że może ona opuścić areszt. Kolejne posiedzenie ma się odbyć na początku lutego.
Sprawa Anny R. z Goleniowa
Oskarżona podczas składania zeznań zaprzeczyła wersji wydarzeń, że dopuściła się zabójstwa noworodka. Na pierwszej rozprawie odmówiła składania zeznań, utrzymując, że dziecko wypadło na podłogę i nie dawało oznak życia, nie widziała również pępowiny i łożyska (matka oskarżonej twierdzi, że to ona wyrzuciła je podczas sprzątania). 37-latka przekonywała również, że do obrażeń na ciele dziecka mogło dojść poprzez poród na stojąco. Pomocy kobiecie mieli udzielić matka i konkubent.
Decyzja sądu
Sąd Okręgowy w Szczecinie wypuścił oskarżoną z aresztu, uzasadniając to brakiem obawy o próby utrudniania dalszego przebiegu procesu. Aktualnie 37-latka ma nałożony dozór policyjny i nie może opuszczać kraju. Nie jest wykluczone również, że być może dojdzie do zmiany kwalifikacji czynu, a oskarżona będzie odpowiadała nie za zabójstwo dziecka, a jedynie za nieudzielenie mu pomocy.
W poniedziałek (14.11.2022 r.) przed sądem zeznawał między innymi konkubent 37-latki, Cezary O., który był związany z kobietą od 3 lat. Jak informuje „Głos Szczeciński”, mężczyzna (podobnie jak reszta rodziny) twierdzi, że nie wiedział o ciąży kobiety.
„Wezwałem taksówkę, bo Anna czuła się źle i mieliśmy jechać do szpitala. Gdy weszła na chwilę do toalety, zawołała mamę. Potem wszedłem ja i zauważyłem, że na podłodze leży dziecko, tak pod kątem. Był tam dziwny zapach i krew. Odwołałem taksówkę i wezwałem pogotowie” – zeznał mężczyzna.
38-latkowi podczas rozprawy zostały pokazane zdjęcia niemowlęcia z ranami bucha. Mężczyzna stwierdził jednak, że nie ma pojęcia, skąd się wzięły, dodając, że na pewno nie było ich tam, gdy widział dziecko na podłodze łazienki.
Źródło: wydarzenia.interia.pl, 24.kurier.pl
Piszemy też o: