Reklama

Moja mama jest spokojną, ciepłą osobą. Myślałam, że po narodzinach Jagódki trochę się ogarnie, zadba o siebie i najbliższych, zrozumie swoje błędy. Bardzo ją kocham i szanuję, dlatego serce mi pęka, że muszę odciąć ją od córeczki.

Reklama

A może przesadzam?

Mama ma swoje dziwactwa, odkąd tata odszedł, mieszka z kotami i papugą. Zbiera starocie i godzinami ogląda głupoty w telewizji. Ale to wszystko bez znaczenia. Najgorsze jest to, że moja mama pali jak smok.

Pali od zawsze. Wszystkie moje wspomnienia z dzieciństwa przesiąknięte są dymem. Nie znosiłam się do niej przytulać, chociaż tak bardzo mi tego brakowało. Ten smród był wszędzie, na jej ubraniach, włosach, w oddechu.

Tak, wiem, przeżyłam, nie mam raka, sama nie palę. Mam wstręt. Ale odkąd jestem mamą, chcę chronić córeczkę. Czy to źle, że zakazałam mamie palić przy wnuczce, nawet na balkonie?

Ale ona się nie umie powstrzymać. Przychodziła do nas taka śmierdząca, aż mnie mdliło. Jagódka zawsze strasznie płakała. Wystarczyło, że ostatnio wyszłam do kuchni, to potem przyłapałam ją na balkonie, oczywiście z papierosem. Pali przy mojej córce, a potem chce ją brać na ręce. Nie ma na to mojej zgody.

Postawiłam jej twarde warunki: może przychodzić, ale czysta, umyta, w świeżym ubraniu i bez papierosów. Od tamtej pory milczy. I nawet mnie to cieszy, bo nie pozwolę truć córeczki.

Z drugiej strony serce boli. Mama pewnie zamknęła się w domu i cierpi w samotności. No ale czy nie mogłaby zawalczyć z nałogiem z miłości do wnuczki? Dorosła osoba, a nie rozumie, że szkodzi dziecku? Czy ja przesadzam?

Renata

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama