Reklama

Pielęgniarz bez wahania rzucił się do Wisły, w której tonął 14-letni chłopiec. Akurat wracał z pracy na hulajnodze… W akcji ratunkowej brał udział również policjant, który akurat był z synami na wycieczce rowerowej. Jonasz Waśko i asp. szt. Mariusz Morawski to prawdziwi bohaterowie. Którzy nie widzieli powodów, by temu co zrobili wiosną, należał się rozgłos…

Reklama

Reanimował chłopca jeszcze w wodzie

Tonącego chłopca pierwszy zobaczył pan Mariusz.

„Zszedł po drabinkach na niższą partię zapory, gdzie odnalazł koło ratunkowe, które rzucił tonącemu, następnie przywiązał do instalacji zapory i rzucił do wody rzutkę, po czym sam wskoczył do rzeki" - przekazała w komunikacie małopolska policja.

Przejeżdżający hulajnogą pan Jonasz, natychmiast dołączył do policjanta. Pielęgniarz reanimował 14-latka, zanim jeszcze udało się go wydostać z rzeki. Wkrótce przyjechali strażacy, ratownicy medyczni i policjant z wodnego komisariatu.

14-latka umieszczono na pokładzie motorówki, która popłynęła na brzeg, gdzie czekała karetka pogotowia.

Chłopiec trafił do szpitala w stanie ciężkim, ale lekarzom udało się go uratować. Dziecko żyje.

Pielęgniarz przemoczony pojechał po córkę

Po tym jak pan Mariusz i pan Jonasz przekazali chłopca w ręce ratowników medycznych, wrócili do swoich spraw.

Jonasz Waśko cały mokry pojechał do szkoły, po córeczkę. Pod szkołą była już jego żona.

Gdy zapytała, co się stało, odpowiedział:

„A wiesz, trzeba było pomóc”.

Źródło: TVN24

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama