Mówi się, że dziś dzieci mają wszystko. Ale chyba to nie do końca prawda. Gdyby miały wszystko, wcale nie chciałyby kolejnych rzeczy. A przecież chcą. Znacie dziecko, które na pytanie: „Co chcesz w prezencie?” odpowie: „Nic nie chcę, bo wszystko już mam”? Tylko nam się wydaje, że zapewniamy im wszystko, czego potrzebują. Dzieci – marzą dalej (lub po prostu ich apetyt rośnie w miarę jedzenia, im więcej mają – tym więcej chcą).

Reklama

Nasi rodzice też myśleli, że mamy wszystko

Podczas rozmowy pół żartem, pół serio wyszło, że nasi rodzice w latach 80. i na początku 90. też często uważali, że my, dzieci mamy bardzo dużo. A na pewno więcej niż oni sami, gdy byli dziećmi. Tymczasem doskonale pamiętam, że wcale nie miałam takiego poczucia.

Pisałam listy do św. Mikołaja, choć ok. 10 roku życia doskonale wiedziałam, że to bez sensu. I nie dlatego, że Mikołaj nie istnieje (o tym wiedziałam już dużo wcześniej). A dlatego, że mama nie ma pieniędzy albo moje marzenia są nierealne z innych przyczyn.

Na przykład? Marzyłam o prawdziwej lalce Barbie, a dostawałam podróbki. Marzyłam o rowerze (ale nie było na niego pieniędzy, a mama upierała się, że nie ma go gdzie trzymać, bo mieszkałyśmy w bloku i miałyśmy małą piwnicę).

Nasze dzieci też nie dostaną wszystkiego, o czym marzą

Moja córka (6 lat) chce w prezencie nietoperza z filcu. Uparła się na niego już latem, kiedy na Jurze zwiedzaliśmy Jaskinię Nietoperzową. Wszystkie maskotki-nietoperze jej zdaniem nie są tak piękne jak ten hand made, którego znalazłyśmy w internecie i który kosztuje… 700 złotych. Jest duży i realistyczny a jego autorka pracowała nad nim dłużej niż tydzień. Niestety, nasz budżet rodzinny nie przewiduje prezentów powyżej 200 złotych (co i tak uważam za bardzo wysoką kwotę). Do tego chce książkę na podstawie bajki „Między nami żywiołami”, strój Vaiany, kolejny zestaw klocków i tablet graficzny…

Zobacz także

Córka koleżanki (7 lat) zażyczyła sobie „tylko” trzech rzeczy. To: smartfon, tablet i laptop. Oczywiście, że tego nie dostanie. Wysokie koszty i wiek Krysi to wykluczają…

Michasia (7 lat) marzy o śwince (nie o maskotce Peppie, a o takiej świni hodowlanej). Choć mieszka w domku z ogrodem, wątpię, że dostanie na gwiazdkę wymarzony prezent. Jej rodzice nie zgadzają się nawet na świnkę morską.

Wnioski nasunęły nam się same: nasze dzieci nie mają i nie będą mieć wszystkiego, o czym marzą. Dokładnie tak jak my te 30-35 lat temu. Może tak już po prostu musi być…

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Sandra

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama