Mama nagle usłyszała huk: po chwili znalazła rocznego synka bez życia w sypialni. Dzień wcześniej nauczył się chodzić
Rodzice niespełna rocznego synka i urodzonych 30 dni wcześniej dziewczynek nie mieli pojęcia, że ich rodzinę spotka niewyobrażalna tragedia. Zrozpaczony ojciec nie ma wątpliwości, że można było jej uniknąć. Ma też prośbę do wszystkich rodziców.
11-miesięczny chłopiec doznał śmiertelnych poparzeń po awarii grzejnika. Okazało się, że z kaloryfera w pewnym momencie zaczęła wydobywać się gorąca para… Wystarczyło, że maluszek wszedł na chwilę do swojego pokoju, w czasie, gdy jego mama karmiła bliźniaczki. Dzień wcześniej nauczył się chodzić…
„Wszystko robił z radością”
Gdy trafił do szpitala, lekarze mogli jedynie stwierdzić zgon dziecka.
Rodzice nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Nagle stracili syna, który przez 11 miesięcy ani razu nie zachorował. Ani razu nie miał nawet kolki… Odkąd pojawił się na świecie, każdy dzień był dla jego mamy i taty dowodem na to, że rodzicielstwo jest proste.
„Wszystko robił z taką niezwykłą radością. Nigdy na nic się nie skarżył” – wspomina tata.
Kontrola przebiegła pomyślnie…
Niespełna rok wcześniej (w lutym 2023 roku) w budynku, w którym mieszkała rodzina Kuravskich, przeprowadzana była kontrola systemu grzewczego. Nikt wówczas nie stwierdził żadnych nieprawidłowości.
Kto zatem ponosi odpowiedzialność za śmierć niespełna rocznego chłopca? Policja prowadzi śledztwo, a zebrane dowody przemawiają za winą administratora budynku.
Zdaniem ojca ktoś musi ponieść karę. Chociażby po to, by podobna tragedia nie spotkała już nikogo więcej.
Dopiero stawiał pierwsze kroki
Alexander Kuravsky apeluje do innych rodziców, by cieszyli się każdą chwilą spędzoną ze swymi dziećmi:
„Nawet jeśli twoje dziecko śpi już w łóżku, a ty boisz się je obudzić i… nieważne jak bardzo jesteś zmęczony… Po prostu idź do dziecka i spójrz na nie. Nie przegap żadnej chwili, by na nie popatrzeć”.
Rodzice i siostrzyczki Binyomina wyprowadzili się z mieszkania w Midwood (Nowy Jork). Ojciec i matka nie wyobrażają sobie, by mieszkać w miejscu, gdzie tragiczną śmiercią zginął ich ukochany synek.
„Mamy nagranie, na którym widać, jak stawia pierwsze kroki dzień przed tą straszliwą tragedią” – powiedziała w sobotę ciocia chłopca, Natalie Akselrod. Nie kryła też, że rodzice zmarłego chłopca są zdruzgotani.
„Nie wiem, jak mamy dalej normalnie żyć. Alex, jego żona, jej rodzice, ja… Nie możemy. To nie ma sensu” – dodaje.
Źródło: Daily Mail
Piszemy też o:
- Warszawa: mali pacjenci mkną w autkach po szpitalnych korytarzach. Wszystko po to, by zamiast łez i strachu pojawił się uśmiech
- Anglia: tragedia polsko-tajskiej rodziny. Ojciec wcześniej wzywał pomocy i mówił, że się boi
- Horror podczas zabawy: starszy brat otworzył szafkę. Później mama słyszała już tylko krzyki