„Mamy dwoje dzieci i na nic nas nie stać. Już w połowie miesiąca liczymy każdą złotówkę” [LIST DO REDAKCJI]
To nie tak miało wyglądać. Zdecydowaliśmy się na dzieci, bo chcieliśmy dać im wszystko, co najlepsze. Skąd mieliśmy wiedzieć, że ceny tak pójdą w górę, zupełnie odwrotnie do naszych pensji?
- redakcja mamotoja.pl
Szanowna Redakcjo, niestety muszę dołączyć do narzekających na swoją sytuację rodziców. A miało być tak pięknie... Niby mamy 800 plus i oboje pracujemy, a już w połowie miesiąca musimy zaciskać pasa.
Myślałam, że dobrze zarabiamy...
Jesteśmy wykształceni, oboje pochodzimy z dobrych domów, przyzwyczailiśmy się do tego, że żyjemy na wysokim poziomie. To okropne, ale coraz trudniej nam zapewnić taki właśnie poziom naszym dzieciom.
Niby jest tyle dodatków i świadczeń na pomoc rodzinom, ale szczerze – to wszystko jest niewiele warte, jeśli wszystko drożeje jak szalone! Poza tym naprawdę wolałabym polegać na swojej pracy i pensji niż na łasce państwa.
A tymczasem... Zanim pojawiły się dzieci, żyłam w przekonaniu, że razem z mężem mamy świetne zarobki. Prawie 5 tysięcy na rękę jeszcze parę lat temu to było coś. Teraz ja dostaję 5,5 tysiąca, a mój mąż prawie 8. Można by powiedzieć, że się fantastycznie ustawiliśmy. A guzik prawda! Na nic nas nie stać.
Przy dwójce dzieci, życiu w stolicy i minimalnych wymaganiach co do jakości wyżywienia nasze pensje są śmieszne. Szkoła coraz droższa, jedzenie, zajęcia, ubrania, kolonie... Wszystko idzie na dzieci i jeszcze brakuje. Dodam, że wynajmujemy mieszkanie za prawie 4 tysiące. Sobie już przestałam cokolwiek kupować, chodzę w ciuchach sprzed kilku lat. Kosmetyczka, fryzjer? Mogę zapomnieć, ceny jak z kosmosu.
Ostatnio sprawdzałam, gdzie możemy pojechać na wakacje. Ceny fajnych wycieczek z biurem podróży dla 4-osobowej rodziny – od 20 tysięcy w górę. Jakiś dramat.
Może my nie umiemy zarządzać budżetem, nie wiem, proszę wyprowadzić mnie z błędu, jeśli moje narzekania komuś wydają się przesadzone. Ale my naprawdę za chwilę zaczniemy odmawiać dzieciom wyjazdów na kolonie, narty albo markowych butów co sezon. Takie są realia.
Aneta
Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- "Mąż zarabia 12 tysięcy, więc odpuszczam mu zabawianie dziecka po pracy. Gdyby zarabiał marne 2 tysiące, obowiązki dzielilibyśmy po równo"
- "Ogarniam cały dom i dwójkę dzieci, a mąż każe mi jeszcze iść na etat. Ciągle narzeka, że do niczego się nie dokładam"
- "Zażądałem rozwodu, bo żona nie chce pracować. Przez jej lenistwo prawie nie widuję dziecka"