Reklama

Rodzice adopcyjni mieli pod swoją opieką 5-letniego Landona oraz piątkę innych dzieci. Kiedy Landon zmarł, stracili prawa rodzicielskie oraz odseparowano ich od wychowanków. „Matka” i „ojciec” uważają, że zostali potraktowani niesprawiedliwie… Założyli nawet zbiórkę pieniędzy na prawników, którzy stanęliby w ich obronie. Oboje staną przed sądem 8 sierpnia.

Reklama

Chłopiec miał trzy wylewy krwi do mózgu

30 stycznia 2023 roku katowany Landon stracił przytomność. Wtedy adopcyjni rodzice zlitowali się i zawieźli synka do szpitala.

Dziecko było w koszmarnym stanie. Chłopiec nie mógł jeść ani pić. Nie dawał rady utrzymać się na nogach.

Jego opiekunowie próbowali przekonać lekarzy, że to powikłania po koronawirusie… Ale siniaki i inne obrażenia na całym ciele świadczyły, że dziecko było katowane.

Trzy wylewy krwi do mózgu, które przeszedł już w szpitalu, oznaczały, że był bity po głowie. Zmarł tydzień po przyjęciu do szpitala. Lekarze nie byli w stanie mu pomóc.

Przyznała, że go nienawidziła

Adopcyjna matka Landona przyznała, że nienawidziła synka. Że nie dało się go kochać. Miała mówić znajomym, że chce go zabić…

Matka i ojciec byli w szoku, że szpital zawiadomił policję, a sąd pozbawił ich praw rodzicielskich do piątki dzieci, którymi się opiekowali.

„Moje dzieci to mój świat. Pomóżcie nam walczyć, nie mogę żyć bez naszych dzieci” – błagała 34-letnia Lauren Maloberti, prosząc o pieniądze w zbiórce na prawników. Internauci byli oburzeni.

Za kilka dni Lauren i jej 33-letni mąż, Jacob Maloberti, staną przed sądem.

Źródło: NY Post

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama