Matka zgodziła się być najbrzydszą kobietą świata, by ratować dzieci [ZDJĘCIA]
Była piękną dziewczyną, wykwalifikowaną pielęgniarką. Wyszła za mąż i urodziła czworo dzieci. W pewnym momencie zachorowała. W czasach, w których żyła, nikt nie wiedział, że za deformację twarzy, migreny i problemy ze wzrokiem odpowiadają poważne problemy hormonalne. Nikt nie wiedział, jak jej pomóc. A ona myślała tylko o dzieciach.
Mary Ann urodziła się w 1874 roku, w Londynie. Długo nic nie zapowiadało nieszczęścia. Aż z pięknej, szczęśliwej kobiety, w ciągu pięciu lat zmieniła się nie do poznania. Przez chorobę straciła pracę. Mimo to nigdy się nie poddała.
Akromegalia zabrała jej zdrowie i urodę
Choroba, która dotknęła Mary Ann, to akromegalia. Jej przyczyną są zaburzenia w wydzielaniu hormonu wzrostu. U dzieci prowadzi do gigantyzmu. U dorosłych — skutkują powikłaniami w pracy narządów wewnętrznych i zmianą wyglądu. Dorośli mogą zachorować na akromegalię w momencie, gdy zakończył się proces wzrostu kości.
Współcześni endokrynolodzy wiedzą o akromegalii dużo więcej niż lekarze z przełomu XIX i XX wieku. Mary Ann nie miała szans na diagnozę i leczenie.
Przekuła swój dramat w szansę dla swych dzieci
Gdy Mary Ann straciła pracę, sytuacja materialna jej rodziny pogorszyła się. Gdy na udar zmarł jej mąż – w domu zaczęło brakować pieniędzy na wszystko.
Mimo cierpienia kobieta nie przestała myśleć o swych dzieciach. Pewnego dnia odkryła, że może wziąć udział w wyborach na najbrzydszą kobietę świata. I że sława, którą może zdobyć, pozwoli jej zarobić pieniądze. Nie tylko na bieżące wydatki, jak jedzenie, ale i na edukację dzieci.
Najbrzydsza kobieta świata
Mary Ann wygrała konkurs na najbrzydszą kobietę świata, pokonując 250 kandydatek. Do śmierci występowała w cyrkach, gdzie ludzie płacili za możliwość zobaczenia jej. W ten sposób kobiecie udało się zapewnić dzieciom wykształcenie, które otworzyło im drogę do lepszego życia.
Dziś postać Mary Ann Bevan dla wielu wcale nie jest uosobieniem brzydoty, a miłości i poświęcenia matki dla dzieci.
Źródło: brighside.me
Piszemy też o: