„Mąż się wścieka, że zabrałam mu wolność, bo urodziłam dziecko. Kłócimy się, o której ma wracać do domu” [LIST DO REDAKCJI]
Zabronił mi dzwonić, kiedy wyszedł z kolegami, bo chciał poczuć się wolny, jak kiedyś. Na nic tłumaczenia, że teraz jest ojcem i wolność się skończyła. Co robić?
- redakcja mamotoja.pl
Mam problem z mężem, bo odkąd mamy dziecko, on zachowuje się jak młody kawaler. Wcześniej częściej i dłużej byliśmy razem w domu, teraz to rzadko wraca przed 22.
Ciągłe kłótnie o powrót do domu
Mąż wygląda czasem, jakby się na mnie obraził. Czy to moja wina, że po urodzeniu dziecka wszystko się zmienia? Fakt, że nie planowaliśmy synka tak wcześnie, ale jak już zaszłam w ciążę, to chyba powinien wziąć jakąś odpowiedzialność.
Moja codzienność jest smutna, wszystko na mojej głowie, jestem sama z synkiem przez większość czasu. Mąż pracuje i to muszę mu przyznać, że nieźle zarabia i się stara, żeby utrzymać dom. Ale coś za coś.
Nie miałabym nic przeciwko, żeby późno wracał do domu z pracy. Ale jak wychodzi z kolegami, to się wściekam. Nie wiem, czy słusznie. Ojciec powinien być w domu z żoną i z dzieckiem, a nie latać po mieście. Mam rację?
Ciągle kłócimy się, o której godzinie ma wracać do domu. Jak ostatnio wyszedł, to się umówiliśmy, że będzie najpóźniej o 22. Ale minęła 22 i go nie było, nie odbierał telefonu. Koniec końców pojawił się dopiero o 1 w nocy. Awantura była na pół bloku.
On uważa, że zabrałam mu wolność i że potrzebuje czasem poczuć się tak, jak przed dzieckiem. Dlatego wychodzi i wraca jak mu się podoba. Czy to normalne? Może powinnam się zgodzić i nie zawracać mu głowy?
Julia
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- "Jestem wściekła na męża za to, co zrobił z noworodkiem. Przyłapałam go, ale on nie widzi problemu"
- "Zostawiłam męża samego z dzieckiem na tydzień. To było najlepsze, co mogłam zrobić"
- "Ogarniam cały dom i dwójkę dzieci, a mąż każe mi jeszcze iść na etat. Ciągle narzeka, że do niczego się nie dokładam"