Reklama

Dziewczynka nie mogła nikomu poskarżyć się, że jest głodna, że chce się jej pić, że się boi. W tej szokującej sprawie pojawia się coraz więcej informacji. Wiadomo np., że to nie matka zadzwoniła po pogotowie, a jej koleżanka. Mimo reanimacji dziecka nie udało się uratować. Wkrótce potem 25-letnia matka została aresztowana. Przyznała się do winy. Istnieje poważne podejrzenie, że matka zostawiała córeczkę samą nawet na kilkadziesiąt godzin.

Reklama

Matka nie biła, ale...

Wyniki sekcji zwłok wykluczyły, by dziecko zmarło w wyniku mechanicznego urazu.

„Wiemy, że do zgonu nie przyczyniła się inna osoba, w taki sposób, że na przykład uderzyła dziecko czy przydusiła” – poinformowała prok. Katarzyna Wąsak.

Jednak ktoś przyczynił się do zgonu dziecka w inny sposób. Emilka była w stanie skrajnego wycieńczenia. Do wyniszczenia organizmu doszło prawdopodobnie w wyniku zaniedbań matki, która „opiekowała się” córką. Właśnie dlatego usłyszała zarzut znęcania się nad dzieckiem.

Jak pisaliśmy na początku sierpnia – matka utrudniała ojcu Emilki kontakt z dzieckiem. Jakiś czas temu tata, podejrzewając, że córka jest zaniedbywana, zawiadomił opieką społeczną. Wizyta urzędniczek nie wykazała nieprawidłowości, jednak „donos” męża zirytował 25-latkę.

Emilka bardzo cierpiała z wielu powodów

Biegli ustalili również, że 3-letnia Emilka urodziła się z licznymi niepełnosprawnościami. Dlatego dziewczynka nie mówiła ani nie chodziła. Sekcja zwłok wykazała ciężki stan neurologiczny. Niewykluczone, że gdyby pomoc przyszła szybciej, dziecko nie musiałoby tyle cierpieć.

Śledczy chcą ustalić jak najwięcej okoliczności towarzyszących śmierci dziecka.

„W następnej kolejności zbadane zostaną próbki pobrane do badań histopatologicznych i toksykologicznych. Będziemy też powoływać biegłych z zakresu neurologii, pediatrii, co pozwoli na określenie dokładnej przyczyny zgonu” – powiedziała prok. Katarzyna Wąsak z siedleckiej prokuratury.

Źródło: TVN24

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama