Nie posłuchała rad lekarza, nie przeżyła porodu. A jednak rodzina oskarża szpital
Biegli ustalili przyczyny tragicznej śmierci na porodówce. 32-letnia kobieta rodziła wówczas po raz drugi. Jej pierwsze dziecko przyszło na świat dzięki cesarskiemu cięciu. Mimo zaleceń lekarzy, by drugie rozwiązanie również odbyło się metodą cesarskiego cięcia, postanowiła rodzić naturalnie. Właśnie to kosztowało ją życie.
32-letnia Lucy Howell zmarła 13 lipca 2021 roku. Nie chciała po raz drugi przechodzić dolegliwości związanych z cesarką. Lekarzom udało się uratować jej córeczkę. Dwie dziewczynki w wieku 2 i 5 lat samotnie wychowuje ich tata.
Wiedziała, że w jej przypadku naturalny poród to ryzyko
W 2017 roku, po tym jak urodziła pierwsze dziecko, usłyszała, że jej kolejna ciąża również powinna zakończyć się cesarką. Komplikacje zdrowotne wywołane cesarskim cięciem (operacja blizn) sprawiły, że Lucy postanowiła, że swoje drugie dziecko urodzi siłami natury. To był błąd, który kosztował ją życie. Dwoje małych dzieci straciło matkę.
Bliscy Lucy oskarżają lekarzy, którzy ich zdaniem powinni przeprowadzić cesarskie cięcie.
Zator i pęknięta macica
Po tragicznej śmierci Lucy na porodówce rozpoczęło się śledztwo. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu był zator płynem owodniowym i pęknięta macica. Lucy mogłaby żyć, gdyby posłuchała lekarza, który po pierwszym porodzie zalecał, by jej kolejne ciąże kończyły się przez cesarskie cięcie.
Przesłuchiwani lekarze zeznali, że kobieta miała świadomość ryzyka, jakie niesie w jej przypadku poród naturalny. Oni sami uszanowali decyzję rodzącej, nie wiedząc o zaleceniach, które usłyszała po pierwszym porodzie. Śledztwo mające ustalić winnych śmierci kobiety wciąż trwa.
Źródło: The Sun
Piszemy też o: