Reklama

Pożar budynku mieszkalnego wybuchł 27 maja, w miejscowości Pontyglasier (Walia). Dochodziła godzina 22. W domu przebywała cała, pięcioosobowa rodzina. Rodzice i ich trzy córki w wieku 12, 10 i 5 lat.

Reklama

Strażacy odnaleźli dziewczynkę na piętrze

Ogień w szaleńczym tempie rozprzestrzeniał się po parterze budynku i piął się w górę.

Wezwani strażacy na wieść, że w środku jest dziecko, weszli do płonącego domu. Odnaleźli Alysię. Niestety, na reanimację było za późno.

Prawdopodobnie dziewczynka w popłochu pobiegła na górę. Zamiast uciekać z płonącego domu, schroniła się w pokoju siostry. Potem ogień uniemożliwił jej ucieczkę z pokoju.

Mają tylko siebie i dwie córki

Państwo Salisbury niemal w jednej chwili stracili cały dobytek i najmłodszą córkę.

„W ten dzień zgasło światło mojego życia. Straciłam ją w najgorszy możliwy sposób. Życie nie jest sprawiedliwe” – powiedziała matka zmarłej dziewczynki.

Zrozpaczonej rodzinie pomogli sąsiedzi i znajomi. To oni pożyczyli pogorzelcom ładowarki do telefonów, by mogli o tragedii powiadomić dalszą rodzinę. Oni też zebrali 19 tys. funtów oraz niezbędne przedmioty codziennego użytku, które przekazali załamanym rodzicom.

„Przeżywają teraz ból, którego nie możemy sobie wyobrazić. I będą cierpieć jeszcze bardzo długo” – powiedział jeden z sąsiadów o rodzinie, której życie już nigdy nie będzie takie jak przed pożarem.

Źródło: The Sun

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama