Reklama

Tego wieczoru mama 3,5-letniego chłopca przygotowywała kolację, gdy synek upadł na podłogę. Natychmiast podbiegła do dziecka i już wiedziała, że dzieje się coś złego: chłopiec dostał drgawek. Kobieta przerażona, że synek uderzył się w głowę, zadzwoniła po pomoc. Przekazała dyspozytorowi, że dziecko jest nieprzytomne, że ma drgawki i… zaczęło się czekanie na karetkę. Ale pogotowie nie przyjeżdżało.

Reklama

Z nieprzytomnym synkiem na policję

Zrozpaczeni rodzice postanowili szukać pomocy gdzie indziej. Na nagraniu widzimy, jak ojciec i matka z dzieckiem na rękach wbiegają do siedziby policji.

Zmianą dowodził akurat st. asp. Damian Lis. Policjant natychmiast zajął się dzieckiem. Ułożył chłopca w pozycji bocznej ustalonej i po ustaleniu najważniejszych informacji na temat jego stanu zadzwonił po pomoc medyczną.

Gdy st. asp. Damian Lin rozmawiał z dyspozytorem, nad chłopcem czuwali st. post. Monika Banaszak i sierż. szt. Marcin Nawrot. Wiedzieli, że stan 3,5-latka w każdej chwili może wymagać reanimacji.

Gdy liczy się empatia, kwalifikacje i zimna krew

Jedno jest pewne: rodzice nie musieli obawiać się o synka. Dziecko było w naprawdę dobrych rękach. Po przybyciu medyków, 3,5-latek był już przytomny. Chwilę potem jechał z mamą karetką do szpitala.

„Empatia, a przede wszystkim wysoki poziom wyszkolenia pozwala funkcjonariuszom mierzyć się z sytuacjami, które przeciętny obywatel może uznać za stresujące. Taka właśnie postawa pozwala każdemu z nich czuć, że spełniają się w roli prawdziwych stróżów” – podsumował mł. asp. Paweł Noga, oficer prasowy dolnośląskiej policji.

Źródło: Dolnośląska Policja

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama