Reklama

Mama 9-letniego Ignasia sprzątała w domu po uroczystości, kiedy doszło do dramatu. Ciszę we wsi przerwały przeraźliwe krzyki i płacz.

Reklama

To był dzień I Komunii. Ignaś miał zaraz wrócić do domu

Była niedziela, 21 maja. Nadchodził wieczór, Ignaś z ciocią poszedł jeszcze do rodziny, niedaleko swojego domu. Mama prosiła, żeby zaraz wrócił do kąpieli, bo na drugi dzień szkoła. Nie wrócił.

Mama 9-latka pamięta tylko urywki z tamtych wydarzeń. Najpierw krzyki, potem jej synek leżący na ziemi, karetka, helikopter... Mama jechała za Ignasiem do szpitala 100 km, nie pamięta drogi.

W Ignasia uderzył rozpędzony samochód. Chłopczyk doznał ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego, był w stanie krytycznym.

„To właśnie głowa mojego synka najbardziej ucierpiała w zderzeniu z samochodem. Nie mogło być gorzej… Obrzęk, trzeba było usunąć fragmenty czaszki. Opuchnięta buźka, pełno maszyn… Trudno było poznać Ignasia, znieść taki widok – dla serca rodzica to ból nie do wyobrażenia…” – pisze zrozpaczona mama.

Mimo dramatycznych rokowań Ignaś wyszedł do szpitala i 17 lipca trafił do Kliniki Budzik. Rodzina walczy o wybudzenie chłopca, potrzebne są ogromne pieniądze na sprzęt i rehabilitację.

Bliscy Ignasia wierzą, że najgorsze chłopiec ma już za sobą. Zrobią wszystko, by do nich wrócił.

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama