Reklama

Wyjaśnieniem całej tej sytuacji ma być jedno słowo: poliamoria. Inaczej: wielomiłość. Chodzi o to, że para ma (lub chce mieć) relacje romantyczne z innymi osobami.

Reklama

Wcześniej nie wiedzieli, co to jest poliamoria

„Nie wiedzieliśmy nawet, czym jest poliamoria, dopóki nie zaczęliśmy coś do siebie czuć” – wyznaje 34-letnia Alysia, jedna z mam.

Do lutego 2020 spotykali się, przemierzając 2-godzinną drogę dzielącą ich miejsca zamieszkania. Ale wreszcie powiedzieli dość trudom podróży i postanowili zamieszkać razem: Alysia i jej mąż Tyler oraz Taya i Sean.

Jak wyjaśnili to dzieciom?

Alysia i Tyler wcześniej mieli już dwójkę dzieci. Zimą 2020 roku miały 7 i 8 lat. Podobno bardzo szybko zaakceptowały to, że ich rodzina się powiększy o… kolejną mamę i tatę.

„Powiedzieliśmy im: Wiesz, że mama ma chłopaka, a tata ma dziewczynę i zamierzamy zamieszkać razem. Będziemy wielką rodziną, a oni pomogą ci w wychowywaniu was. Chcemy, byście traktowali ich tak, jak nas, czyli jak rodziców” – wyjaśnia Tyler na łamach Today.com.

Mają już czworo dzieci

Od czasu zamieszkania pod jednym dachem, rodzina powiększyła się o dwójkę dzieci. Starsze ma 22 miesiące, młodsze – 15 miesięcy. Jedno z nich urodziła Alysia, a drugie Taya. Choć nie wiadomo, który z mężczyzn jest ojcem – wszyscy są zgodni, że nie ma to żadnego znaczenia…

„Wszyscy jesteśmy równymi rodzicami dla wszystkich dzieci i nie podlega to wątpliwości ani dyskusji” – mówi Alysia. Dodaje, że gdy dzieci w przyszłości będą chciały dowiedzieć się dokładnie, który z mężczyzn jest ich biologicznym ojcem – zrobią badania DNA.

Podkreślają, że nie są poligamistami

Okazuje się, że wcale nie są jedyną taką rodziną na świecie. Według statystyk w Stanach Zjednoczonych rośnie liczba osób, które tworzą lub chciałyby stworzyć taki model związku bądź też znają kogoś, kto żyje właśnie w ten sposób.

Mimo to poliamoria wciąż często mylona jest z poligamią (poligamiści wchodzą w związek małżeński z kilkoma osobami).

Według Seana, ich model rodziny pozwala dzieciom zrozumieć, że „związki nie muszą wyglądać w określony sposób”, że wszystko w 100 proc. zależy od osoby, która podejmuje taki czy inny wybór…

Źródło: today.com

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama