Reklama

Choć kolejne ciąże kończyły się klęską, lekarze nie potrafili powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Wyniki przeprowadzonych badań nie wskazywały na nic, co mogłoby być przeciwskazaniem do donoszenia zdrowej ciąży. Diane i jej partner teoretycznie byli zdrowi, według lekarzy nie mogli zostać rodzicami wyłącznie dlatego, że „mieli pecha”.

Reklama

Cztery poronienia i ciąża pozamaciczna

Diane bardzo chciała mieć dziecko. I bardzo długo nie poddawała się, mimo że doświadczyła aż czterech poronień. Gdy zaszła w ciążę po raz piąty i okazało się, że to ciąża pozamaciczna, konieczna była operacja. Lekarze musieli usunąć prawy jajowód. Diane marząc wciąż o byciu mamą, zaczęła myśleć o adopcji. Wszystkie znaki na niebie i ziemi zdawały się mówić, że nie jest jej pisane donoszenie zdrowej ciąży…

Wystarczył antybiotyk!

Pogodzona ze swoim losem Diane, trafiła jednak do ośrodka zajmującego się badaniem przyczyn niepłodności. Doradzili jej to pracownicy organizacji pozarządowej opiekującej się kobietami w ciąży. Wyniki badań w ośrodku nie pozostawiały wątpliwości: kobieta chorowała na zapalenie błony śluzowej macicy. To właśnie ten stan zapalny był przyczyną jej poronień i ciąży pozamacicznej…

Po diagnozie wdrożono leczenie, które polegało na podaniu antybiotyku. Gdy dzięki antybiotykowi stan zapalny minął – Diane zaszła w ciążę. Nikt jednak nie dawał jej gwarancji, że tym razem urodzi zdrowe dziecko.

Każde USG było dla kobiety ogromnym przeżyciem.

„Byłam przerażona. Za każdym razem myślałam: a co jeśli dziecko nie żyje? Kiedy zobaczyłam twarz dziecka, musiałam jeszcze usłyszeć jego płacz… Dopiero wtedy poczułam ulgę” – mówi Diane, mama zdrowego synka, o którym mówi tęczowe dziecko.

Źródło: The Mirror

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama