„Odkąd to powstało, moja córka bawi się w cieniu krematoryjnych kominów” – mówi pan Krzysztof. Jego dom sąsiaduje ze spalarnią zwłok. W kwietniu krematorium wzbogaciło się o kolejny komin. Nieopodal znajduje się również nowiutki plac zabaw dla dzieci…

Reklama

„Czarny dym i swąd jak palone lakierowane drewno”

Krzysztof Kowalewski nie kryje, że sąsiedztwo ze spalarnią zwłok uważa za skandal.

„Raz zdarzyło się, że najpierw poczułem w mieszkaniu, że coś się pali… Taki swąd jak palone lakierowane drewno. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem, że cały ogród jest spowity w czarnym dymie z krematorium” – mówi.

Pan Krzysztof nie jest jedyną osobą, która nie godzi się na funkcjonowanie spalarni zwłok w pobliżu domów i nowego placu zabaw…

„Nikt z nami tego nie konsultował, w tej chwili obawiamy się, że zostanie postawiony następny komin i spopielarnia będzie pracowała 24 godziny na dobę. Najbardziej przeszkadza nam to, że jest hałas. Po postawieniu tego drugiego pieca spopielarnia pracowała od niedzieli do środy non stop. Mamy tu ogrody, mamy wnuki, chcemy tu spędzać spokojnie czas” – mówi Barbara Dróżdż.

Zobacz także

„Na wsi, jeżeli ktoś chce postawić kurnik, to musi postawić za granicami terenu zabudowanego, a nam tutaj serwują spalarnię, dookoła mamy domy. Obok nowy plac zabaw dla dzieci” – nie kryje oburzenia Jan Sobczyk, mieszkaniec Świdnicy.

Bo w Polsce łatwiej otworzyć zakład pogrzebowy niż budkę z hot-dogami?

Jerzy Jarosz z Polskiej Izby Branży Pogrzebowej nie kryje, że:

„Jeśli nie ma zakazu, to właściwie dostanie się zgodę na wybudowanie krematorium wszędzie. I nikt nas nie kontroluje. Nie ma kontroli środowiskowej, nie ma kontroli, jakie urządzenie będzie stawiane, nikt o to nie pyta. Po prostu budujemy budynek, stawiamy urządzenie, zgłaszamy to i możemy kremować. W Polsce mamy takie przepisy, że łatwiej nam otworzyć jest zakład pogrzebowy niż budkę z hot-dogami”.

Zygmunt Worsa, wicestarosta świdnicki, podkreśla, że krematorium powstało zgodnie z obowiązującymi przepisami. I że władze powiatu nie mogły zablokować tej „inwestycji”.

Hałas i smród? Wszystko mieści się w normach…

Właściciel spopielarni, Tomasz Karpiński zapewnia, że przed powstaniem firmy jej lokalizacja była gruntownie przemyślana. Firma istnieje od 30 lat, jednak spopielarnia od 2.

„Jeżeli chodzi o poziom hałasu, wykonaliśmy badania poziomu przez specjalistyczną firmę. Wszystko się mieści w normach” – mówi właściciel.

Czarne kłęby dymu wydobywające się z kominów tłumaczy chwilową awarią. Mógł ją spowodować, chociażby krótki brak zasilania.

A czy dym jest trujący?

„Nie. Wszystko jest zgodnie z normami”.

Z tym że w Polsce nie istnieją przepisy, które umożliwiałyby kontrolę, czy faktycznie tak właśnie jest.

Źródło: Polsat/Interwencja

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama