Tata Nadusi i Oliwki przeżywa podwójną żałobę: wcześniej nie widział, co dzieje się z mamą dziewczynek?
Po zbrodni, do której doszło 10 maja w Woli Szczucińskiej, wiele osób zadaje sobie pytanie: gdzie w tym czasie był tata mordowanych dziewczynek? Niestety, przebywał w tym czasie bardzo daleko i nie był w stanie pomóc córeczkom. Nie miał też pojęcia, że kobieta jego życia jest w stanie śmiertelnie ranić dzieci i spalić ich ciałka w ognisku przy domu...
Lekarze nie zgodzili się na to, by policja przesłuchiwała matkę zamordowanych dziewczynek. Zdaniem psychiatrów, nie pozwala na to stan kobiety. Monika B. przebywa na oddziale psychiatrycznym krakowskiego Oddziału Śledczego. Została aresztowana na 3 miesiące.
Wola Szczucińska: tata dziewczynek pracował za granicą
Prokuratura nie ma wątpliwości:
„Wszystkie okoliczności zdarzenia jednoznacznie sugerują, że przyczyną tej tragedii rodzinnej były kwestie związane ze zdrowiem psychicznym tej kobiety” powiedział prok. Mieczysław Sienicki.
Tata 3-letniej Nadusi i 5-letniej Oliwki od dłuższego czasu pracuje w Wielkiej Brytanii. Przyjeżdżał do domu w każdej wolnej chwili. Ostatnio widział córeczki i żonę w długi majowy weekend.
Policja nie informuje, czy w czasie poprzedzającym zbrodnię kontaktował się z żoną. I czy miał świadomość, że kobieta ma poważne problemy psychiczne.
Dzień wcześniej była z córkami na nabożeństwie majowym
Sąsiedzi Moniki B. zapewniają, że choć była skrytą osobą, nic nie wskazywało na to, by była zdolna do popełnienia zbrodni. Ich zdaniem zawsze bardzo dobrze dbała o dzieci. Uśmiechała się, była zadbana, lubiana… Ile kosztowało ją maskowanie tego, co dzieje się w jej sercu, wie tylko ona sama. Jedno jest pewne: 10 maja przestała udawać, że wszystko jest w porządku.
„Jeszcze wczoraj widziałam tę kobietę z dziećmi w kościele, na majówce też były. Nie mogę uwierzyć, że coś takiego się stało” – powiedziała znajoma Moniki B. dzień po zbrodni.
Zwęglone ciała dziewczynek, które zginęły w wyniku ran zadanych nożami, zostały poddane sekcji zwłok. Jej wstępne wyniki nie wniosły do śledztwa nic nowego...
Tata przerwał milczenie?
Ojciec Nadii i Oliwki opublikował na swoim profilu czarno-białe zdjęcie dwóch kamiennych aniołków. Pod zdjęciem wciąż przybywa kondolencji. Dziennikarze „Faktu” dotarli do informacji, że mężczyzna jest w koszmarnym stanie emocjonalnym. I że korzysta z psychologicznego wsparcia.
Źródło: M jak Małopolska, Fakt
Piszemy także o:
- Tczew: 10-letni Tymon uratował koleżankę na basenie. „Wołałem do ratowników, nie reagowali"
- Kamienna Góra: Para z dzieckiem zgubiła się w lesie. Policjanci oburzeni nieodpowiedzialnym zachowaniem rodziców
- Ta matka naprawdę to zrobiła: ukarała dziecko w najgorszy sposób. Niestety maluszek słono za to zapłacił