To miał być cudowny dzień, w którym mieliśmy świętować i poznać płeć naszego trzeciego dziecka. Zaprosiliśmy rodzinę i najbliższych przyjaciół. Myślałam, że teściowa cieszy się tak samo jak my. Ale zamiast zadbać o nastrój, zażartowała sobie ze mnie w okrutny sposób. Dlaczego tak mnie potraktowała?
Wszystko się nagrało
Droga Redakcjo, nawet nie wiem, od czego zacząć, mam w głowie milion myśli naraz. Jestem spełnioną mamą dwóch cudownych synków. Teraz urodzę trzecie dziecko i tak naprawdę nie ma dla mnie znaczenia, jakiej będzie płci. Ale gdzieś tam w sercu miałam nadzieję, że to dziewczynka. Malutka córeczka byłaby nieziemskim szczęściem, taką równowagą dla tego szalonego, chłopięcego świata, w którym żyję od 6 lat.
Teściowa sama zaproponowała, że ogarnie tuby z confetti – miały być niebieskie albo różowe, w zależności od płci dziecka. Teresa miała się wszystkim zająć, utrzymać w tajemnicy i sprawić nam piękną niespodziankę. Byłam jej wdzięczna za pomoc. Ale nie, ona postanowiła wszystko zepsuć i pogrążyć mnie we łzach.
Kiedy dostaliśmy z Markiem tubę do rąk, cała drżałam z emocji. Już za chwilę miało się okazać, czy to chłopiec, czy dziewczynka. Wystrzeliliśmy i... różowe confetti! Córeczka, oszalałam ze szczęścia! Rzuciłam się na męża, płakałam i śmiałam się. Wszystko zostało nagrane. A potem Teresa podała mi coś, mówiąc, że to jest 'prawdziwe confetti'. Ale jak to? Tamto nie było prawdziwe? Stałam tam oszołomiona, a Marek wystrzelił. Niebieskie confetti. Tamto różowe to był żart.
Przez chwilę wierzyłam, że urodzę córeczkę. To ona dała mi tę nadzieję, a potem okrutnie mi ją zabrała. Zaczęłam płakać i wybiegłam. Płaczę do teraz, nie mogę przestać.
Jest mi tak przykro, że ktoś miał gdzieś moje emocje. Że wszyscy widzieli moją radość, a potem rozczarowanie, chociaż to przecież zdrowie dziecka jest dla mnie najważniejsze, a nie płeć.
Czuję się głupio nawet wobec mojego synka, którego noszę pod sercem. Przecież to nie tak, że go nie chcę i że się nie cieszę. Będę go kochać najbardziej na świecie. Wcale nie wolałabym córeczki zamiast niego. Po prostu przez 2 minuty żyłam szczęściem, które było paskudnym żartem.
Nie potrafię zrozumieć, dlaczego ona to zrobiła. Po co, jaki miała cel? Naprawdę myślała, że to śmieszne?
Ola
Zobacz też:
- "Przypadkiem usłyszałam, jak dziecko zwraca się do matki. Ja nigdy nie dałabym sobie tak wejść na głowę"
- "Tylko mnie jednej nie ma żadnych zdjęciach z dziećmi. Staram się jak głupia, by miały, ferie, wakacje, imprezy, a one i tak o mnie zapomną"
- "Do matki z pociągu: widziałam, co robiłaś córce i bardzo ci współczuję"