Reklama

Samotna matka dwójki dzieci, Katie Brett, przechodziła przez piekło przez ostatnie kilka miesięcy. Nawet po uzyskaniu diagnozy nadal żyje w strachu. „To wszystko jest okropne. Tyle razy już płakałam w telefon podczas rozmowy ze szpitalem. Żyję w ciągłym strachu, bo mogę wieczorem położyć syna spać, a on może nie dożyć poranka” – mówi o problemach zdrowotnych synka Konrada.

Reklama

Sceny jak z horroru

Wszystko zaczęło się, gdy dziecko miało 7 miesięcy. Chłopczyk złapał wtedy jakiegoś dziwnego wirusa, który sprawił, że chorował przez 8 tygodni. Jakiś czas później jego mamę obudził w nocy alarm monitora snu dziecka, który sygnalizował, że Konrad nie oddycha. Sytuacja powtarzała się co pewien czas, a którejś nocy matka zastała dziecko krwawiące z ust.

Poszukiwanie diagnozy trwało długo. Przez ten czas Katie wielokrotnie słyszała, że jest przewrażliwiona i nadopiekuńcza. W końcu okazało się, że chłopiec ma przerost migdałków. Są one tak przerośnięte, że nocą zatykają drogi oddechowe dziecka. Z powodu bezdechu matka z Konradem wiele razy lądowała w nocy w szpitalu. Termin operacji, która zlikwiduje problem chłopca, jest odległy – rodzina musi czekać jeszcze rok. A każda noc to dla Konrada, jego mamy i brata czas pełen niepokoju i strachu o życie najmłodszego członka rodziny.

„Kocham dzieci nad życie, zrobiłabym dla nich wszystko, a w tej sytuacji czuję się bezradna” – mówi Katie Brett.

Źródło: thesun.co.uk

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama