Reklama

Tego dnia wróciłem z pracy wyjątkowo wcześnie. Wiedziałem, że Laura, moja żona, będzie dopiero za trzy godziny, więc miałem sporo czasu, by przygotować dla niej niespodziankę. Nic wielkiego – chciałem ugotować obiad, bo wiedziałem, że wróci głodna i zmęczona.

Reklama

W domu zastałem teściową krzątającą się po kuchni. Wiedziałem, że ma klucze, ale zawsze uprzedzała, że wpadnie.

– Chyba nie masz mi za złe, Kubusiu – uśmiechnęła się – że zrobiłam dla was obiad. Jesteście oboje z Laurą tak zajęci.

– Oczywiście, mamo! – odpowiedziałem zaskoczony.

– Już cię prosiłam, żebyś nie mówił do mnie „mamo” – teściowa spojrzała mi prosto w oczy, aż dreszcz mi przeszedł po plecach. – Mam na imię Oliwia i tak się do mnie zwracaj.

Mama Laury była piękną, 44-letnią kobietą. Podobała mi się. Laura była bardzo do niej podobna.

– Wiem ma… Oliwio – poprawiłem się szybko. – Ale jakoś mi głupio tak się zwracać do mamy mojej żony.

– Kuba, zrozum – teściowa, rozkładając talerze, pochyliła się na stołem, pokazując obfite piersi. – Zwrot „mamo” postarza mnie! Mów do mnie Oliwio. Tak będzie najlepiej.

– Jasne, Oliwio! – pocałowałem ją w rękę.

Musiałem być czerwony niczym rak we wrzątku, bo twarz cholernie mnie paliła.

Czułem, że jej się podobam

Było mi głupio. Miałem dziwne wrażenie, że Oliwia mnie podrywa. Nie spodziewałem się tego. Jako młody mężczyzna byłem niezbyt odporny na takie widoki.

– Tak lepiej – roześmiała teściowa. – Siadaj, ugotowałam pomidorową, a na drugie schabowy z ziemniakami. Naleję ci zupy – znowu pochyliła się na stołem. – Jeszcze czy wystarczy? – spytała Oliwia.

– Wy… wystarczy – znowu się zająknąłem i z przerażeniem poczułem, że moje ciało nie jest obojętne na jej urodę.

Nie wiedziałem, jak mam się zachować. To była męczarnia. Pochyliłem się nad talerzem i powoli jadłem pomidorową.

– Smakuje ci? – spytała Oliwia. – Nie za słona? Ja sypię dużo soli. Wiem, że to niezdrowe, ale lubię.

– Doskonała, naprawdę bardzo dobra! – odpowiedziałem.

Nagle poczułem, że coś dotyka mojej nogi. Spojrzałem na Oliwię. Siedziała naprzeciw niby z obojętną miną, ale gdzieś w kącikach ust błąkał się filuterny uśmiech. Jej noga sunęła po mojej łydce. Bałem się, że nie wytrzymam. Jeszcze chwila i… eksploduję.

– Dawno nie jadłem takiej zupy – powiedziałem.

– Już ci podaję drugie, Kubusiu – Oliwia sięgnęła po talerz, nachylając się nad stołem.

To już nie była prowokacja, tylko tortura. Poszła do kuchni. Miałem kilka minut, by się uspokoić. Naprawdę nie wiedziałem, co mam robić.

Z Laurą pobraliśmy się raptem pięć miesięcy temu. Poznaliśmy się dwa lata wcześniej, na uczelni. Okazało się, że mamy podobne zainteresowania, że możemy gadać ze sobą godzinami i wcale się nam nie nudzi. Po kilku miesiącach okazało się, że chcemy spędzić ze sobą życie.

– Kartofle jeszcze są – uśmiechnęła się Oliwia, podając mi talerz. – Wolisz surówkę z marchewki czy z kapusty?

Stała tuż obok mnie, mój nos od jej biustu dzieliło dwadzieścia centymetrów. Prowokowała mnie. Zrozumiałem, że doskonale wie, jak na mnie działa. Bawiła się mną jak dziecięcym bączkiem, który się nakręcało, a on się kręcił i kręcił, a gdy przestawał, znowu się go nakręcało. Oliwia robiła to samo. Gdy tylko się trochę opanowałem, prowokowała.

– Nałożę ci jednej i drugiej – mruknęła.

Znowu usiadła naprzeciw mnie. Bałem się podnieść głowę. Jej noga ponownie błądziła po mojej łydce.

– Laurka niedługo wróci – powiedziałem drżącym głosem.

– Mamy jeszcze co najmniej dwie godziny – szepnęła. – Nie sądzisz, że tracimy czas? – spytała otwartym tekstem.

– Co masz na myśli, mamo? – udałem, że nie rozumiem.

– Kubusiu – podeszła do mnie i sięgnęła pod stół. – Mnie nie oszukasz – dotknęła moich spodni. – Zostaw tego kotleta, później skończysz – mocno przycisnęła moją głowę do swoich piersi.

Na chwilę straciłem oddech.

– Ależ mamo… – wystękałem.

– Nie mów do mnie „mamo” – udawała złość. – I nie mów nic Laurze. Chodź ze mną – zaciągnęła mnie salonu na kanapę.

Nie miałem siły, żeby się bronić

Poddałem się. Robiła ze mną, co chciała. Jeszcze nigdy nie przeżyłem takiego seksu. Nawet z Laurą nie było tak cudownie.

– Bardzo się ucieszyłam, gdy Laura przyprowadziła cię do domu – szeptała mi teściowa do ucha. – Wiedziałam, że mi się nie oprzesz.

– Ale co z Laurą? – spytałem.

– Starczy ciebie i dla niej – roześmiała się rubasznie Oliwia. – Będziesz milczał i wszystko będzie dobrze.

Tak zostałem kochankiem swojej teściowej i… chyba nawet się w niej zakochałem.

Nasz romans trwał już ponad pół roku. Spotykaliśmy się raz, dwa razy w tygodniu. Co drugą niedzielę Laura zapraszała mamę na niedzielny obiad. Bardzo się bałem, że moja żona zauważy jakieś ukradkowe spojrzenie lub gest między mną a Oliwią, ale nic takiego nie nastąpiło.

Miałem wyrzuty sumienia, że zdradzam Laurę. Kochałem żonę, nawet bardzo, ale jednocześnie nie potrafiłem opuścić Oliwii. Trzymała mnie w szachu.

– Powinniśmy zakończyć nasz romans – powiedziałem do Oliwii pewnego dnia. – Chciałbym z Laurą mieć dziecko.

– Trudno, zostanę babcią – roześmiała się Oliwia. – Liczyłam się z tym… Ale to nie powód, żebyśmy się nie spotykali. Przecież jest nam dobrze, oboje tego potrzebujemy.

– Nie chcę zdradzać Laury, gdy będzie nosiła nasze dziecko… – powiedziałem.

– Nie rozśmieszaj mnie – Oliwia spojrzała na mnie uważnie. – Gdy Laura będzie w ciąży, twoje potrzeby seksualne się nie zmniejszą.

– Ale…

– Kubusiu, nie wkurzaj teściowej – Oliwia przestała się uśmiechać. – Chyba nie chcesz, żeby moja córka dowiedziała się, że sypiasz z jej matką… I że doskonale sprawdzasz się jako kochanek.

– Ty także na tym stracisz…

– Znacznie mniej, Kubusiu – Oliwia była pewna siebie.

– Czeka cię rozwód, podział majątku i inne atrakcje, a ja zaświadczę, że to ty mnie uwiodłeś.

– Nie… – nie chciałem uwierzyć w to, co powiedziała.

– Przytul się do mnie – Oliwia przyciągnęła mnie na siebie.

Dwa miesiące później Laura powiedziała, że jest w ciąży.

– Tylko broń Boże nie wygadaj się przed mamą, gdy będzie u nas na obiedzie – poprosiła. – Uważa, że jest zbyt młoda, żeby babciować.

– Będę milczał jak grób – obiecałem Laurze.

Nie powiedziałem jej, że już rozmawiałem z Oliwią o naszych staraniach o dziecko. Nie chciałem jej denerwować.

Ciąża mojej żony przebiegała prawidłowo. Podczas kolejnego badania USG okazało się, że to prawdopodobnie chłopiec. Bardzo się ucieszyłem. Laura się zaokrągliła i zmieniły się trochę rysy twarzy. Oliwia błyskawicznie rozszyfrowała swoją córkę.

– Zaciążyła! – powiedziała do mnie, gdy byliśmy sami. Niby miało to być pytanie, ale zabrzmiało jak stwierdzenie. – Zrobicie ze mnie babcię! Trudno, poradzę sobie i z tym! – roześmiała się. – Musisz mi to wynagrodzić. Tu i teraz – namiętnie pocałowała mnie w usta.

Zaczęły się trudne pytania

Kilka tygodni później Laura postanowiła zaprosić do nas Oliwię i mojego ojca, żeby ogłosić, iż jest w ciąży. Ojciec przyszedł punktualnie, wręczył przepiękne łososiowe róże Oliwii i czerwone Laurze, i zasiedliśmy do stołu. Ja siedziałem obok Oliwii, a Laura obok mojego ojca.

Oliwia wyglądała olśniewająco. Każdy centymetr jej stroju podkreślał jej urodę. Trudno mi było oderwać od niej wzrok, chociaż bardzo się starałem, żeby Laura niczego nie zauważyła. Widziałem, że mój ojciec też był pod wrażeniem.

– No to kiedy zostanę dziadkiem? – spytał ojciec wprost.

– Jak to, to ty wiesz? – zdziwiła się moja żona.

– Laurko, nie zaprasza się teścia na uroczysty obiad bez powodu – uśmiechnął się. – A jakiż może być inny radosny powód niż powiększenie rodziny? Zresztą już trochę po tobie widać. To dowiem się, kiedy zostanę dziadkiem?

– Zapewne w tym samym czasie, kiedy Oliwia zostanie babcią! – dyskretnie uszczypnąłem teściową w udo.

– Ani mi się waż mówić do mnie „babciu”! – zapowiedziała groźnie Oliwia, a wszyscy się roześmiali.

– To przecież nic złego być babcią! – prowokowałem teściową i nieświadomie położyłem rękę na jej udzie.

– Tylko spróbuj tak się do mnie odezwać, a będę okrutna – zagroziła Oliwia i strąciła moją dłoń ze swojego uda.

Wtedy poczułem, że chyba się zaczerwieniłem.

– A do mnie możecie mówić nawet „dziadygo”! – mój ojciec był w wyśmienitym humorze. – Gratuluję, kochani, i jestem bardzo dumny. Więc kiedy to nastąpi?

– Termin mam za pięć miesięcy – Laura jakby się zawstydziła. – Jeszcze jest dużo czasu.

– Wspaniale – cieszył się mój ojciec. – Będę rozpieszczał wnuka. Albo wnuczkę.

– Też bardzo się cieszę – deklarowała Oliwia.

– Czy znacie już płeć dziecka? – dopytywał ojciec.

– Jeszcze nie jesteśmy pewni, ale to może być chłopiec – odrzekła Laura. – Mnie jest wszystko jedno, byle było zdrowe.

– Oczywiście – potwierdził mój stary.

Siedzieliśmy do wieczora. Oliwia i mój ojciec zabawiali się wynajdywaniem imion dla wnucząt.

– Jeśli jednak będzie dziewczynka, to nazwiemy ją Gryzelda – zaproponowała Oliwia.

– Wtedy będę nazywała cię babcią – zagroziła Laurka.

– A chłopczyk? Mścisław! – roześmiał się mój ojciec.

Rozstaliśmy się około dwudziestej. Pomagałem Laurze sprzątać ze stołu, gdy nagle spytała:

– Możesz mi powiedzieć, co cię łączy z moją matką?

– Co masz na myśli? – spytałem zaskoczony.

– Cały czas wpatrywałeś się w nią jak w obrazek. Fakt, trzyma się doskonale i ubrała się wyzywająco, ale to moja matka! I co znaczyły te dziwne uśmieszki, znaczące spojrzenia? Jakim prawem łapiesz teściową za udo? – Laura była coraz bardziej zdenerwowana i mówiła coraz głośniej.

– Chyba ci się coś przywidziało – zaprzeczyłem. – Wcale jej nie łapałem za udo. To twoja wyobraźnia.

– Kuba, nie rób ze mnie idiotki – wściekła się moja żona.

– Dobrze widziałam, jak ściskałeś ją za udo. Widziałam, jak głaskała cię po ręce. Co to za czułości między zięciem i teściową?! Czy wy czasem nie… – Laura coraz bardziej się nakręcała. – Nie! Nie wierzę, to chyba niemożliwe…

– Laurka, zapewniam cię, że to wszystko, co ci chodzi po głowie, to tylko wyobraźnia. Między mną a twoją matką nic nie ma! – bardzo chciałem brzmieć wiarygodnie.

– Nie wierzę ci! – krzyknęła Laura.

Przez kilka dni nie odezwała się do mnie słowem.

– Rozmawiałam z mamą – oznajmiła mi, gdy siedzieliśmy przy kolacji. – Wszystko mi powiedziała. Jak mogłeś mi to zrobić?! Tak bardzo cię kochałam, ufałam ci jak nikomu innemu. Jak mogłeś uwieść teściową, ty zboczeńcu?! Nie ma dla ciebie miejsca w moim życiu! Jutro masz się wyprowadzić – nie wytrzymała i rozpłakała się.

– Ależ Laurka, to nieprawda! – próbowałem się tłumaczyć.

– Nie jestem dla ciebie Laurka! Nie wierzę w ani jedno twoje słowo! Wynoś się, nie chcę cię znać!

Miesiąc później Laura poroniła. Lekarze powiedzieli, że to przez stres. Straciłem wszystko – żonę, dziecko i dom! Nigdy tego sobie nie wybaczę.

Jakub

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama