Reklama

Władze chińskich szpitali nie kryją, że sytuacja zaczyna ich przerastać. Największy szpital pediatryczny w Tianjin (miejscowości liczącej 10 milionów mieszkańców) tylko w zeszłym tygodniu przyjął więcej niż 13 tysięcy małych pacjentów. Sporo wskazuje na to, że „dziwne zapalenie płuc” dzieci jest już w Europie.

Reklama

Chorują tylko dzieci

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zwróciła się do władz Chin o wyjaśnienie sytuacji związanej z „dziwnym zapaleniem płuc” u dzieci. Chińskie władze uspokajają, że nie ma powodów do obaw.

Zdaniem prof. Jin Dong-yan fakt, że „dziwne zapalenie płuc” dotyka tylko dzieci (najczęściej w wieku 0-4 lata), oznacza, że nie mamy do czynienia z nowymi patogenami.

„Gdyby chodziło o nowy patogen, chorowaliby raczej dorośli, więc wygląda to na coś, do czego dorośli zdążyli się przyzwyczaić” – wyjaśnia profesor.

Fakt ten ma uspokajać ludzi, że nie muszą obawiać się nowego, nieznanego wirusa.

Chiński efekt „zero Covid”?

Eksperci przyznają, że skala i tempo przyrostu liczby chorych dzieci jest duża.

Są tacy, którzy tłumaczą to polityką Chin wobec Covid-19, która uniemożliwiła nabieranie odporności. Ich zdaniem jest to również wyjaśnieniem dla ognisk zakażeń występujących z daleka od siebie.

Z drugiej strony eskalacja zachorowań nastąpiła tuż po „Złotym tygodniu” – wielkie święto zakupów w całych Chinach trwało od 1 do 7 października. Tłumy w galeriach handlowych i na jarmarkach mogły stanowić czynnik sprzyjający zachorowaniom.

Dziwne zapalenie płuc dzieci w Europie

Małych pacjentów z „dziwnym zapaleniem płuc” przybywa również w Europie. Póki co, drastyczny wzrost zachorowań zgłosiły holenderskie szpitale.

Jak czytamy w brytyjskim magazynie „The Sun”, Brytyjczycy obawiają się, że w święta Bożego Narodzenia „dziwne zapalenie płuc” opanuje wyspy.

Edward Liu, specjalista chorób zakaźnych w Hackensack Meridian Jersey Shore University Medical Center, uważa, że nagły wzrost zachorowań może być spowodowany wirusami grypy i RS, a także Covid oraz bakteriami mycoplasma pneumoniae.

„Ludzie w Wielkiej Brytanii, a myślę, że też w innych krajach, martwią się pojawieniem się nowych infekcji dróg oddechowych. Wszyscy wiemy już, jak szybko wirus może rozprzestrzeniać się między krajami. A nikt nie chce nowej pandemii” – powiedział dr Liu.

Źródło: thesun.com, gazetawyborcza.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama