Wiadomo, jak doszło do tragedii w Glinicy: czy to zaniedbanie matki 9-letniej dziewczynki?
Śmierć 9-letniej dziewczynki wstrząsnęła Polską na samym początku wakacji. Znane są okoliczności tragedii, do której doszło w pierwszą wakacyjną niedzielę. Czy ten dramat sprawi, że dzieci i dorośli nie będą lekceważyć ryzyka, które wiąże się z kąpielami w zakazanych miejscach?
Na żwirownię poszły we trzy. Siostrom w wieku 9 i 11 lat towarzyszyła koleżanka. Jedna z dziewczynek już nigdy nie wróci do domu.
Płytko, a za chwilę 5 metrów głębokości
Z dziećmi nie było nikogo dorosłego. Dziewczynki minęły tablicę z napisem „Wstęp wzbroniony” i „Uwaga, głębokie wykopy”.
9-latka weszła do wody. Przy brzegu woda ta miała ok. pół metra głębokości. Ale niewiele dalej – głębokość sięgała już 5 metrów. Wystarczyła chwila, by przyjemne brodzenie w falach, zmieniło się w koszmar. Dziewczynka straciła grunt pod nogami i zniknęła pod wodą.
Zgłoszenie dotarło do służb około 17. Wkrótce potem na żwirownię wjechały na sygnale cztery wozy strażackie, radiowóz policyjny i karetka pogotowia. Na miejsce jechała również jednostka strażacka z sonarem, ale została zawrócona. Sonar okazał się zbędny…
Dziewczynkę wyciągnęli na brzeg strażacy. Reanimację dziecka przeprowadzali ratownicy medyczni. Niestety, 9-latki nie udało się uratować. Lekarz stwierdził zgon.
Zobacz także
Wtedy na żwirownię w Glinicy przyjechał prokurator.
Mama zajmowała się młodszymi dziećmi: tak nieumyślnie przyczyniła się do śmierci córki?
Wiadomo, że 9-latka wraz z rodziną mieszkała w domu położonym nie dalej niż 300 metrów od miejsca tragedii. Gdy dziewczynka tonęła, jej mama zajmowała się młodszymi dziećmi. Gdy tylko dowiedziała się, co się stało, przybiegła na żwirownię. Mimo że widziała na własne oczy nieżywą córkę – rozpacz nie pozwalała jej przyjąć tego do wiadomości.
Ciało dziewczynki zabrano na sekcję zwłok. Dopiero potem zostanie ono wydane rodzinie.
Śledztwo w sprawie śmierci 9-latki prowadzi Prokuratura Rejonowa w Lublińcu. Śledczy sprawdzają, czy ktoś naraził dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie śmierci dziewczynki. Prokuratura ma też zadanie ustalić, czy do śmierci dziecka mogło doprowadzić (ewentualne) zaniedbanie matki w tym, jak sprawowała opiekę nad córką.
Źródło: PAP, Radio Zet, Fakt
Piszemy też o:
- Śląskie: chłopiec w samej pieluszce przyszedł na stację benzynową. Policja już wie, co robił ojciec, zamiast się zajmować synkiem
- Dolnośląskie: zostawiła małe dziecko zamknięte w nagrzanym samochodzie. Matka nie rozumiała, o co całe zamieszanie
- Skandal w Warszawie: uczeń otrzymał dyplom dla marzyciela. „Zwykle jest nieprzygotowany do lekcji”. Motywacja, czy trauma dla dziecka?