Mężczyzna rozstał się z matką swego dziecka 4 lata temu. Ich syn miał wtedy roczek. Przez jakiś czas pani Anna nie miała nic przeciwko kontaktom dziecka z ojcem. Potem wszystko się zmieniło. Z obawy o zdrowie i życie dziecka ojciec nie raz dzwonił na policję…

Reklama

Postanowił się usunąć dla dobra synka

Byli parą przez rok. Pan Bartosz wspomina, że jego była partnerka nigdy nie umiała nad sobą panować. Nerwy zawsze brały górę, a wraz z nimi krzyki i rzucanie przedmiotami. Panią Annę najbardziej denerwował… ojciec jej dziecka.

W pewnym momencie synek zaczął uderzać główką o podłogę.

„Pomyślałem, że skoro to ja jestem punktem zapalnym awantur, to usunę się z tego mieszkania. Żeby jej nie prowokować. To myślenie było głupie” – mówi pan Bartosz w programie „Interwencja”.

Na początku pozwalała, od blisko roku — nic z tego

Po rozstaniu pani Anna nie miała nic przeciwko kontaktom synka z ojcem. Pewnego dnia jednak uznała, że najlepiej będzie do tych spotkań nie dopuszczać.

Zobacz także

Pan Bartosz, widząc, co się dzieje, postanowił działać. Postanowił walczyć w sądzie o prawo do widywania syna. W sierpniu ubiegłego roku sąd wydał postanowienie w sprawie uregulowania jego kontaktów z dzieckiem. Dla pani Anny postanowienie sądowe nic nie znaczy. Od czasu jego wydania ani razu nie pozwoliła spotkać się synkowi z tatą.

Ojciec: „Nie wiedziałem, czy z synem wszystko jest w porządku”

Pan Bartosz przyznaje, że gdy któryś raz z rzędu szedł zobaczyć synka i zastawał zamknięte drzwi… dzwonił na policję. Tłumaczy, że zwyczajnie martwił się o dziecko:

„Prosiłem o pomoc policję, bo nie wiedziałem, czy z nim jest wszystko w porządku”.

Znając swoją byłą partnerkę, nie wiedział, czego mógł się spodziewać. A ona nawet nie odbierała telefonów, gdy chciał zapytać, jak czuje się jego synek.

Policjanci nigdy nie byli w stanie pomóc panu Bartoszowi. Pukali do drzwi, prosili o otwarcie, na próżno. „W tej sytuacji mamy związane ręce” – mówią funkcjonariusze.

Matka wyjaśnia

Ekipa „Interwencji” próbowała porozmawiać z panią Anną. Dlaczego nie pozwala na kontakty synka z ojcem?

„My tego nie stosujemy, ponieważ syn ma zdiagnozowane PTSD [syndrom stresu pourazowego – przyp. red.] – wyjaśnia kobieta.

Dodaje, że otwierają drzwi, zachęcają 4-latka do wyjścia, ale „Dziecko się boi”.

Mówiąc „my”, prawdopodobnie ma na myśli siebie i konkubenta, który czasem otwiera drzwi panu Bartoszowi. Mężczyzna ten niezbyt przyjaźnie odnosi się do ojca dziecka pani Anny… Ich rozmowę kobieta potrafi przerwać, wychodząc z mieszkania i wymierzając policzek byłemu partnerowi. Wszystko widać na nagraniach…

Dziecko zostanie odebrane matce?

„Mamy w tej sprawie patową sytuację. Mama kompletnie nie realizuje orzeczeń sądu. Nie jest to niestety sytuacja odosobniona… Mamy bardzo emocjonalnie podchodzą do byłych partnerów. Wychodzą z założenia, że skoro one już ich nie lubią, to ich dzieci też. Tymczasem dziecko ma prawo do własnych emocji” – mówi Sylwia Jastrzębska z włocławskiego Sądu Okręgowego.

Prawnik pana Bartosza uznał, że w tej sytuacji należy złożyć wniosek o odebranie władzy rodzicielskiej matce. Chłopiec wówczas trafiłby pod opiekę taty.

Póki co ojciec martwi się, że synek go zapomni.

Źródło: Interwencja

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama