Reklama

Nie ma lekko, wiadomo, takie czasy. Przy dwójce małych dzieci nasz miesięczny rodzinny dochód wydaje się kroplą w morzu. Oszczędzamy, gdzie tylko się da. Chciałam się więc podzielić swoim najnowszym odkryciem, bo może jakiejś mamie w potrzebie się przyda.

Reklama

Najprostsze zabawki są najlepsze

Nie żal mi, że moje dzieci nie mają nowych rzeczy i zabawek, takie maluchy i tak nie widzą różnicy. To żaden wstyd, oszczędzać, żeby starczyło na inne potrzeby. Zamiast nowej Barbie dla córki wzięłam używaną lalkę od znajomej, ciuszków dla dzieci szukam na Allegro albo Vinted, odkupuję klocki, książki i autka od ludzi, których dzieci już z nich wyrosły. Radzę sobie.

Ostatnio mój dwuletni synek miał urodziny, a ja naprawdę nie miałam już gotówki, żeby mu coś kupić. A że Kubuś uwielbia wszystko, co można drzeć i miętosić w rączkach, to kupiłam mu 3 opakowania papieru toaletowego. Proszę źle o mnie nie pomyśleć, zrobiłam to w najlepszej wierze, z myślą o moich dzieciach. I nie pomyliłam się, to był najlepszy prezent w ich życiu!

I Kubuś, i starsza Malwinka byli wniebowzięci, darli papier, turlali i rzucali się rolkami. Śmiechu było co nie miara, a chyba o to chodzi w prezentach, prawda? Co z tego, że wydałam tylko jakieś 20 zł? Czy to takie ważne, żeby było drogo i markowo? Nie wstyd mi w ogóle, chociaż wiem, że gdybym się pochwaliła takim prezentem wśród innych rodziców, to mogliby mnie wyśmiać.

To przykre, jak dużą wagę przywiązujemy dziś do cen i pozorów. Dla mnie najważniejsze są śmiech i radość moich dzieci, a nie to, żeby mieli dużo drogich gadżetów i tego nie doceniali. Pozdrawiam.

Hanna

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama