Reklama

Tego popołudnia, jak co dzień, dzieci wracały ze szkoły do domów. Kierowca, pan Paweł, miał zatrzymać się, by wysiadła jedna z uczennic. Ale autobus tylko zwolnił... „Paweł, musimy wypuścić Kornelę” – powiedziała jedna z opiekunek, ale kierowca nie reagował.

Reklama

„Nagle głowa poleciała mu na bok”

Siedząca tuż za kierowcą pani Alina, jedna z nauczycielek, wspomina:

„Nagle zauważyłam, że dostał drgawek, miał pianę na buzi, głowa mu poleciała na bok, zrobił się całkiem bezwładny”.

Kobieta natychmiast podbiegła do kierowcy. Już wtedy pan Paweł był nieprzytomny. Pani Alina wyciągnęła ze stacyjki kluczyki, ale… autobus jechał dalej.

Autobus, w którym znajdowało się 21 dzieci, zaczął zsuwać się z drogi.

„Wtedy odsunęłam nieco kierowcę i całym ciężarem ciała nacisnęłam na hamulec” – mówi pani Alina.

Pani Dorota, druga z nauczycielek, dzwoniła już wtedy pod 112.

Czy się bały? „Nie, nie było czasu się bać” – mówią kobiety.

Dzieci wpadły w panikę

Dzieci widząc, co się dzieje, wpadły w panikę. Autobus wypełniły krzyki wystraszonych uczniów.

Pani Dorota robiła wszystko, by je uspokoić. Udało się…

„Aby je uspokoić, weszłam troszeczkę wyżej, tak aby mnie widziały i poprosiłam je, żeby były cichutko. Mówiłam: nic się wam nie dzieje, musimy pomóc kierowcy. Że wszystko jest ok, że po prostu dłużej pobędą w autobusie… Wtedy dzieci uspokoiły się i zrobiła się idealna cisza” − wspomina pani Dorota.

Pani Dorota, uspokoiwszy uczniów, pobiegła po pomoc do pobliskiego domu. Pani Alina zatrzymywała traktorzystę, by pomógł im wynieść pana Pawła z autobusu. Następnie nauczycielki słuchały instrukcji dyspozytora pogotowia i pomagały panu Pawłowi do czasu przyjazdu karetki.

„My nie jesteśmy żadnymi bohaterkami”

Na wieść o tym, co się stało, dyrektor szkoły był pod ogromnym wrażeniem zachowania nauczycielek. W rozmowie z dziennikarzami nie ukrywał, jak bardzo dumny jest z ich postawy.

„Chciałbym im gorąco podziękować za to, że w tak umiejętny sposób potrafiły zareagować na to zaskakujące zdarzenia” – mówi Henryk Gromek.

Trzeba przyznać, że pani Alina (55 lat) i pani Dorota (45 lat) ani na chwilę nie straciły panowania nad sytuacją. Dziennikarze „Faktu” poprosili o komentarz pana Jacka, zawodowego kierowcę autobusu. Mężczyzna nie miał wątpliwości, że każda decyzja kobiet podejmowana była w sposób wzorowy.

„Ich postawa była wzorowa, bo mało kto by się tak w tej sytuacji zachował. Dzięki nim nie doszło do większej tragedii. Mogło być różnie, to jest jednak autobus. Trzeba mieć w sobie odwagi, żeby się nie wystraszyć i zadziałać tak jak należy” – nie kryje uznania pan Jacek.

Tymczasem obie nauczycielki są zdania, że… na ich miejscu każdy zachowałby się tak samo.

„My nie jesteśmy żadnymi bohaterkami” – zapewniają.

Źródło: Fakt

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama