Reklama

Informacją o ciąży postanowiła podzielić się w mediach społecznościowych. Licząc się z tym, że nie zabraknie osób, które potępią ją za to, że zdecydowała się na dziecko po 40-tce.

Reklama

10 miesięcy starań o dziecko

Cassandra Baker od zawsze marzyła o dużej rodzinie. Trzecie dziecko urodziła po trzydziestce. Kiedy skończyła 45 lat, uzmysłowiła sobie, że pragnie zajść w kolejną ciążę. Pomyślała: „Teraz albo nigdy. Jeśli nie zdecydujemy się teraz, potem będzie za późno”.

Wiedziała, że to, co dzieje się z jej ciałem, to początki menopauzy. Miesiączki pojawiały się, lecz nieregularnie. Zdarzały się jej też wahania nastroju oraz uderzenia gorąca.

„Jednocześnie wiedziałam, że mam wystarczająco dużo miłości i energii na kolejne dziecko. Wiedziałam, że moje ciało jest wystarczająco silne… Nigdy nie byłam w tak dobrej kondycji fizycznej” – wspomina Cassandra.

Mimo podejmowanych prób i nadziei, przez wiele miesięcy starania o dziecko nie przynosiły efektów.

Kobieta przyznaje, że czuła się wtedy strasznie:

„Staro i do niczego, z wyjątkiem wyrzucenia na śmietnik”.

Jednak nie poddawała się. I po 10 miesiącach okazało się, że jej marzenie się spełniło. Nie mogła w to uwierzyć, dlatego zrobiła aż 10 ciążowych testów…

Gdy poszła do lekarza, okazało się, że to 7. tydzień.

Zły stan zdrowia nie zależy od wieku?

Świadomi, że jeszcze wszystko może się wydarzyć, postanowili z mężem nie mówić nikomu o ciąży. Jednak nie mogli się powstrzymać. I właśnie wtedy po raz pierwszy Cassandra spotkała się z negatywnymi komentarzami. Wiele osób dziwiło się też na wieść, że to zapłodnienie naturalne, a nie in vitro.

Przyznała, że czekając na swoją kolej do lekarza, widywała kobiety w ciąży, które – choć dużo młodsze od niej – borykały się z poważnymi problemami zdrowotnymi.

„Cukrzyca, nadwaga… Okazało się, że stan zdrowia nie zawsze zależy od wieku” – mówi Cassandra.

Kocha być mamą

W 37. tygodniu ciąży okazało się, że jej synek przestał przybierać na wadze. Lekarze podjęli decyzję o wywołaniu porodu. Poród trwał 18 godzin. Maluszek od pierwszej chwili stał się oczkiem w głowie całej rodziny.

Jako 46-letnia mama 10-miesięcznego synka powiedziała:

„Bardzo cieszę się z macierzyństwa. Wbrew wszystkim tym strasznym historiom o wyczerpaniu. Zauważyłam, że jestem zdecydowanie spokojniejsza i mam w sobie o wiele większe pokłady empatii niż po 30-tce. Synek wydobywa ze mnie to, co najlepsze… W przeciwieństwie do jego starszego rodzeństwa, gdy byli w jego wieku”.

Dodaje, że jej sytuacja materialna jest dużo bardziej stabilna niż wówczas, gdy rodziła poprzednie dzieci.

„Staram się nie martwić, że może nie będzie mnie już, gdy Xawier weźmie ślub i będzie mieć własne dzieci. Ani o tym, że na wywiadówkach będę najstarszą mamą. Chcę po prostu cieszyć się z każdego dnia z synkiem”.

Mama, która również urodziła późno: „To samolubne”

„The Sun” w artykule na temat Cassandry przywołuje również przykład innej mamy. Rachel Rigby ma 52 lata i 4-letnią córkę. Gdy decydowała się na zapłodnienie in vitro, czuła się tak dobrze, że była pewna, że macierzyństwo nawet w jej wieku będzie cudownym przeżyciem.

Gdy jej córeczka miała 3 lata, Rachel zaczęła odczuwać w swym ciele upływ czasu. Pojawiły się problemy zdrowotne.

„Wtedy dopiero zaczęłam martwić się o przyszłość Marii. Co by było, gdyby mnie zabrakło. Myśl, że jest sama na świecie, przyprawia mnie o dreszcze. Wiele razy zadawałam sobie pytanie: czy decydując się na dziecko tak późno, nie byłam zbyt samolubna?” – wyznaje 52-latka.

Dodaje, że być może dużo bardziej odpowiedzialna z jej strony byłaby adopcja starszego dziecka potrzebującego miłości i prawdziwego domu…

„Nie, nie żałuję swojego wyboru. Jak bym mogła? Ale teraz widzę, że tak późne urodzenie dziecka niekoniecznie jest sprawiedliwe wobec dziecka, niezależnie od tego, jak bardzo go pragniesz i jak bardzo je kochasz” – podsumowuje mama.

Źródło: The Sun

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama