Reklama

Nauczycielka w przedszkolu w Drobinie za kilka miesięcy ma odejść na emeryturę. Najprawdopodobniej nie przyszło jej do głowy, że ktokolwiek może nagrać ją i… podważyć stosowane metody wychowawcze. A jednak. Pod sam koniec kariery zawodowej musi odpowiadać na pytania prokuratora.

Reklama

„Ciocia” zamykała go w łazience?

Synek pani Natalii i pana Kacpra bardzo lubił chodzić do żłobka i nie mógł doczekać się, aż pójdzie do przedszkola. Dość szybko okazało się, że chłopiec czuje się tam źle. Każdego ranka najchętniej zostawałby w domu.

Skarżył się, że „ciocia” zamknęła go w łazience. Ale nie tylko.

„Kiedy wszystkie dzieci zjeżdżały na sankach, on jako jeden miał siedzieć w klasie, bo nie potrafił sam założyć butów. Innym razem powiedział, że pani wzięła widelec i wkłuła mu w rękę. Śladu nie było” – mówi pani Natalia.

„Ciocia” w nerwach

Zaniepokojeni zachowaniem synka rodzice postanowili porozmawiać z nauczycielką.

„Stwierdziła, że w nerwach może delikatnie go szarpnie. I że dziecko koloryzuje i wymyśla” – wspomina pan Kacper.

Jednak nie uspokoiła tym rodziców 4-latka. By upewnić się, że wszystko jest w porządku, nagrali to, co dzieje się w przedszkolu.

„Nie dałem rady, kiedy usłyszałem te nagrania. Żeby syn tak płakał, to musiało naprawdę coś się stać. On dużo nie płacze, jest bardzo wytrzymały. To straszne, jak się słyszy, co dziecko przechodziło w przedszkolu. I najgorsze, że na początku dziecku się nie wierzyło” – mówi ojciec chłopca.

„Kurduplu” i „mamusia na fitnessie”

Na nagraniu rodzice usłyszeli między innymi, jak nauczycielka mówi: „Co to, kurduplu? Widziałam. Specjalnie. A masz!”, po czym rozległ się rozdzierający krzyk i płacz ich dziecka.

Nauczycielka miała zwracać się również do 4-latka słowami:

„Mogłeś wcale nie przychodzić. Mogłeś sobie weekend zrobić. A z kim siedziałeś w domu, jak mamusia sobie na fitnessie zdjęcia…”.

Albo:

„Mama jeździ do pracy do Płocka, to niech cię do Płocka do przedszkola wozi. Do 33, do specjalnego…”.

Gdy z nagraniami udali się do przedszkola, zdenerwowane wychowawczynie miały zacząć od obwiniania 4-latka. Stwierdziły, że chłopiec jest niegrzeczny.

„Jak zobaczyły, że się na to nie godzimy, to zaczęły nas przepraszać. Przytulać. Żeby dalej tego nie puszczać. Żeby nie nagłaśniać, żeby dziecko przenieść do innej grupy, na co oczywiście się nie zgodziliśmy” – wspomina pan Kacper.

Zwolnienia i prokuratura

Rodzice nie zgodzili się również na to, by to nauczycielka i pomagająca jej wychowawczyni zmieniły grupę podopiecznych. Nie chcieli, by to, co spotkało ich syna, spotkało inne dzieci. Gdy nie pomogły prośby o nieujawnianie nagrań, nauczycielka i przedszkolna pomoc udały się na zwolnienia lekarskie.

Dyrekcja przedszkola złożyła zawiadomienie na policję. Sprawą dotyczącą podejrzenia, że nauczycielka i pomoc nauczycielki popełniły czyny naruszające prawa i dobro dziecka, zajmuje się prokuratura.

Źródło: Uwaga TVN

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama