Reklama

Przed pierwszym porodem mama była zachwycona i zapowiadała, że będzie przyjeżdżać, brać malutką na spacery, że zawsze mogę na nią liczyć i takie tam bzdety. Zapału starczyło jej na pierwszy miesiąc. Potem się już zmęczyła i zajęła własnymi sprawami.

Reklama

Nic im się nie należy za samo bycie dziadkami

Rodzice męża osiedli się w Szwecji, zawsze byli daleko i na kontakcie z nimi nawet mi nie zależy. Ale moja matka nie mieszka na Alasce, ma do nas tylko 2 kilometry, a i tak jest u nas rzadkim gościem. Przestałam ją już nawet zapraszać, bo ostatnio miała zawsze gotową wymówkę. A to urobiona w kuchni po pachy, a to prezentów dla dzieci nie zdążyła kupić, a to w krzyżu ją boli. A tak naprawdę wiem, że jest po prostu wygodna i nie chce się za bardzo angażować. Ojciec to w ogóle wziął Majeczkę raz w życiu na kolana, Bartka widział może ze dwa razy na oczy. Szkoda gadać. Ale na fejsbuku zdjęciami wnuków się chwalą. Grają takich kochających dziadków, że aż się słabo robi.

Żal mi dzieci, nie będą mieć wspomnień z dziadkami, no i w końcu się zorientują, że babcia to wcale nie leży obłożnie chora, tylko woli oglądać seriale niż z nimi spędzić trochę czasu. Szkoda mi też nas, rodziców. Wszystkie znajome mają pomoc od dziadków, jak nie jednych, to drugich. Dzięki temu nie są takie umęczone, mają czas na wyjście na miasto. My musimy kombinować, a jak dzieci chorują, to stajemy na rzęsach, żeby tylko pracy nie stracić.

Niedługo święto dziadków, w szkole dzieci szykują upominki. Ale ja te laurki i serduszka schowam głęboko do szuflady, dziadkowie ich nie zobaczą. Pochwaliliby się pewnie na fejsie, jak ich wnuki kochają. A tak naprawdę to nic im się nie należy. Na bycie kochanymi dziadkami trzeba sobie zapracować.

Iza

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama