„Gdy usłyszałam, co nuci wnuczka, prawie zeszłam. Dlaczego matka nie puszcza jej Mozarta tak jak w ciąży?” [LIST DO REDAKCJI]
Kiedy usłyszałam ostatnio, co nuci sobie moja 7-letnia wnuczka, nogi się pode mną ugięły. A to podobno bardzo popularny hit, tak samo, jak inne „piosenki” tego wykonawcy. Zapytałam synowej, dlaczego będąc w ciąży z Asią, słuchała Mozarta, a teraz pozwala dziecku obcować z taką prymitywną muzyką. Chyba pierwszy raz w życiu nie wiedziała, co odpowiedzieć.
- redakcja mamotoja.pl
Mam prawie 70 lat i doskonałą świadomość tego, że świat się zmienia. Coraz szybciej. Ale to chyba nie znaczy, że dzieci są skazane na oglądanie i słuchanie w sieci wyjątkowo dennych „utworów”? By jakiś „artysta” zarabiał na wyświetleniach swej, pożal się Boże, twórczości?
Od małej żaby do moczu na ołtarzu
„Bardzo mała żaba je sobie kebaba”. Z tego, co mówi mój syn, jest to piosenka, którą zna każdy uczeń szkoły podstawowej, łącznie z oddziałami przedszkolnymi. Niskobudżetowy, animowany teledysk, wokalista z głosem chłopca i rymy, które mogą bawić…
Jednak ten artysta (czy też zespół artystów) ma na swoim koncie również inne utwory. Na przykład „Siku, siku mocz.” Bohater tej piosenki cierpi na… częstomocz. W pewnym momencie okazuje się, że to zapalenie pęcherza, więc śpiewa:
Muszę do lekarza, muszę do lekarza!
Jeśli się ożenię, będę sikał do ołtarza!
Ładna piosenka dla dzieci rodziców, którzy w znakomitej większości deklarują, że są katolikami… Na tym jednak wcale nie koniec prześmiewczych tekstów. Okazuje się, że mojej wnuczce najbardziej w ucho wpadł „Bąk na pogrzebie”.
„Puściłem bąka na pogrzebie”
Piosenka jest o pewnym chłopcu, który zmaga się z traumą po tym, jak na pogrzebie puścił bąka. Śmieszne? Być może. Osobiście się nie śmiałam, gdy usłyszałam, jak Asia nuci sobie:
Puściłem bąka na pogrzebie
Babcia leży sobie w glebie.
Wydaje mi się, że nie jestem jedyną babcią na świecie, której takie słowa z ust wnuczki zupełnie nie bawią. Ale oczywiście proszę mnie poprawić, jeśli się mylę.
Halina
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też:
- „Syn płakał, że koledzy go biją. Podejrzałem ich z ukrycia i przeżyłem szok. Współczuję sobie jako ojcu” [LIST DO REDAKCJI]
- „Listy do Mikołaja to tylko dowody na to, że dzieci wcale nie mają wszystkiego, a marzenia się nie spełniają. Tak było i jest” [LIST DO REDAKCJI]
- „Nie pozwolę, by jakiś podrostek krzywdził mi dziecko. Prośby nie pomogły, to sama załatwiłam sprawę” [LIST DO REDAKCJI]