„Jestem wściekła na męża za to, co zrobił z noworodkiem. Przyłapałam go, ale on nie widzi problemu” [LIST DO REDAKCJI]
Cała się trzęsę na myśl o tym, co zrobił mój małżonek. Jak można tak bardzo narażać maluszka?
- redakcja mamotoja.pl
Myślałam, że ojciec mojego dziecka jest odpowiedzialnym człowiekiem. Tak bardzo się zawiodłam, drżę teraz o bezpieczeństwo synka.
Wróciłam wcześniej do domu
Tamtego wieczora umówiłam się z przyjaciółką u niej w domu. Chciałam pogadać i odsapnąć, bo od porodu padam na twarz. Kubuś ma dopiero miesiąc, ale jest bardzo spokojnym maluszkiem. Ładnie pije z butelki, myślałam, że to nie problem, że tata trochę z nim posiedzi.
Miałam wrócić koło 22, ale spieszyło mi się do synka, więc zebrałam się wcześniej. Zaskoczyłam mojego męża i szczęście w nieszczęściu – przyłapałam go na gorącym uczynku.
Proszę wyobrazić sobie mój szok, kiedy wracając do domu, spotkałam męża w klatce naszego bloku. Wracał z pobliskiej knajpy, poszedł tam, żeby odebrać zamówione jedzenie. Nie mogłam w to uwierzyć, ale on zostawił naszego noworodka samego w domu!
Wpadłam jak oszalała do mieszkania, na szczęście synek spał i nic mu nie było. Mąż nie widzi problemu. mówi, że dramatyzuję. Tłumaczył się, jakby to było jakieś byle co – że nie było go tylko parę minut, Kubuś spał, nic się nie stało.
A właśnie, że się stało! Tyle rzeczy mogło się wydarzyć po drodze, mógł złamać nogę, mógł go potrącić samochód, ja mogłam wrócić później. Co wtedy z naszym synkiem? A gdyby się zakrztusił?
Nie mogę mu tego wybaczyć. Proszę o jakiś sensowny komentarz, czy ja rzeczywiście histeryzuję? Co o tym sądzą inne mamy? Czy takie rzeczy są dopuszczalne?
Paulina
Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.
Zobacz też: