Reklama

Co roku ten sam kłopot, nie ma szkoły i rodzicu, radź sobie sam. W zeszłym roku przynajmniej byliśmy w Jastarni, dzieci trochę odetchnęły, mąż wziął potem jeszcze tydzień urlopu, ja kolejny tydzień. Jakoś te wakacje zleciały. Teraz ceny nas pokonały. Co mamy zaoferować dzieciom? Jak pracować?

Reklama

Wakacje są za drogie, szkoła powinna coś zorganizować

Nie wierzę, że tylko my mamy taki problem. Nie jesteśmy jakąś biedotą, wielu radzi sobie gorzej, a mimo to nigdzie w tym roku nie zabierzemy dzieci na wakacje. Przed nami dwa miesiące użerania się ze znudzonymi nastolatkami i już mnie ciarki przechodzą na samą myśl.

Postanowiliśmy z mężem zaoszczędzić, wszyscy wiedzą, jak teraz koszą w tych wszystkich turystycznych mieścinach. Mamy ważniejsze wydatki. Ale przecież pracujemy, co mamy zrobić z dziećmi przez tyle czasu?

Nawet działki nie mamy, dziadkowie – szkoda gadać, nie są zainteresowani opieką nad naszymi synami, więc co zostaje? Ceny za kolonie to jakieś złodziejstwo. Wszelkie półkolonie też odpadają, w naszym mieście wszędzie chcą po 1000 zł za tydzień albo więcej. Nawet głupie 'Lato w mieście' to jakieś 300 zł tygodniowo od głowy. Czy to nie powinno być darmowe?? Miasto powinno coś zorganizować, a już na pewno szkoła.

Tak trudno zaplanować jakąś opiekę świetlicową albo coś w tym stylu? Wielu nauczycieli pewnie chętnie by dorobiło. Już nie mówię o jakichś specjalnych odjechanych zajęciach, tak jak na tych wszystkich półkoloniach, ale tak po prostu, żeby dzieciaki mogły pobawić się ze sobą, a rodzice w spokoju iść do pracy.

Jestem załamana. Co dzieci mają robić przez dwa miesiące? A my?

Ewa

Od Redakcji: Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama