Reklama

Droga Redakcjo, często poruszacie temat pracy młodych matek, więc postanowiłam napisać o tym z mojej perspektywy. Nie zawsze jest tak, że kobieta marzy o powrocie do pracy. Nie każda ma w ogóle gdzie wracać. Jeśli sytuacja finansowa jest stabilna, mąż staje na wysokości zadania i zabezpiecza rodzinę, to ja nie widzę sensu, żeby jeszcze żona pracowała. Przecież ucierpi na tym dom i dziecko. Niestety mój mąż zaczął na mnie naciskać i nie wiem, jak mu to przetłumaczyć.

Reklama

Mąż wygania mnie z domu do pracy

Mój Paweł zawsze był zaradny, nigdy nie musiałam pracować. Mam tylko średnie wykształcenie i kilka kursów sekretarskich, nic specjalnego. Ale nie martwiłam się swoimi kwalifikacjami, wolałam skupić się na prowadzeniu domu. Jak urodziła się Majeczka, to oczywiście z nią zostałam. Teraz jednak mąż ubzdurał sobie, że powinnam wyjść z domu i zacząć się rozwijać. Jego zdaniem siedzenie w czterech ścianach mi nie służy.

Na pewno nie chodzi o pieniądze, bo mamy ich pod dostatkiem. On uważa, że nie ma ze mną o czym rozmawiać, bo mówię tylko o pieluchach i oglądam programy TV dla dzieci. To wcale nieprawda. Powiedział, że muszę zacząć robić coś dorosłego i bywać wśród ludzi. Zapytałam go, jaką pracę mi proponuje, bo przecież nie mam żadnego doświadczenia. Odparował, że mogłabym zacząć od sprzątania biur albo iść do call center. Zrobiło mi się bardzo przykro. Przecież w domu dbam o wszystko, nasza córeczka jest zadbana i ma mamę obok siebie, a on woli, żebym u kogoś sprzątała!

To upokarzające, nudne i bez sensu. Poza tym po co dawać małą do przedszkola, jak ja mogę z nią być? Nie wiem, co robić i jak z nim rozmawiać. Praca zawodowa nie jest wcale moim marzeniem, wolę być panią domu, mnie tak jest dobrze.

Izabela

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama